Małe miasteczko w wielkim mieście

Moją specjalnością są małe, jak z obrazka, miasteczka w różnych stronach świata, ale to nie znaczy, że od czasu do czasu nie odwiedzam wielkich miast. Właśnie niedawno wróciłam z cudownego Vancouver w Kanadzie. Nie pierwszy raz odwiedziłam to miasto, dobrze się w nim czuję, a jego kosmopolityczność działa na mnie bardzo pozytywnie. Zapraszam was dzisiaj na uroczy spacer po najstarszej dzielnicy w Vancouver czyli Gastown. Jest to jakby małe miasteczko w wielkim mieście, więc idealnie się nadaje na mojego bloga. Gastown (31)Ciągnie się wzdłuż północnej części półwyspu Vancouver.  Według historyków wyrosło wokół tawerny założonej przez Johna ‚Gassy Jack’ Deighton w 1867 roku i stąd nazwa Gas-town (czyli miasteczko Gasa). Obecnie Gastown ma niesamowity, historyczny  urok i spacerując czujemy się jakby nas przeniesiono do jednego z amerykańskich filmów. Przede wszystkim króluje tu wiktoriańska architektura, ale nie tylko. Ta dzielnica bezproblemowo łączy stare z nowymi, historię z postępem. Brukowane ulice przeszły wiele reinkarnacji na przestrzeni dziejów, ale od lat siedemdziesiątych zaczęły nabierać obecnego wyglądu. Mnóstwo tandetnych sklepów z pamiątkami  zostało zastąpionych butikami sprzedającymi prace lokalnych projektantów, artystów, rdzennych mieszkańców, oraz restauracjami i klubami.

Promenadę rozpoczynamy na skrzyżowaniu Water Street i West Cordoba St i dwa budynki dalej możemy zobaczyć najczęściej fotografowany obiekt w Vancouver, kopię pierwszego na świecie  zegara parowego.

Gastown (21)Gastown (22)Wysoki jest na 5 metrów, co 15 min bucha z niego para, a co godzinę złoto- brązowy zegar wydaje charakterystyczny dźwięk.  Mieliśmy to szczęście, że była dziewiąta rano, gdy dotarliśmy do zegara, więc dane nam było go posłuchac. I było na tyle wcześnie, że nie musieliśmy się przepychać przez tłum turystów, by zrobić zdjęcia.

Po odpowiedniej dawce podziwu dla czasomierza i okolicy poszliśmy dalej szukając na mapie alejki o nazwie jak z horroru. Gastown (37)Blood Alley, bo o niej mowa, została nazwana Krwawą z powodu krwi, wylewanej z wodą, z rzeźniczych jatek na ulice, po cięciu, porcjowaniu i oczyszczaniu mięsa. Ulica dosłownie spływała krwią.  Na dodatek niewielki placyk w środku Krwawej Alei był miejscem publicznych egzekucji. To tylko wzmocniło wymowę nazwy.
Teraz można na Krwawej iść na zakupy, lub podobno całkiem niezłą kolację. Na nas zrobiła raczej ponure wrażenie, może przez wczesną porę, bo większość lokali i sklepów była zamknięta.

Z Blood Alley wróciliśmy na Water Street, a nią doszliśmy do Placu Klonowego Drzewa (Maple Tree Square).Gastown (52) Na tym malowniczym skwerku stoi  pomnik “założyciela” tej dzielnicy czyli Gassy’ego. Jak na karczmarza przystało patrzy on na turystów i mieszkańców miasta z góry, stojąc na beczce z trunkiem. Legenda głosi, że Jack obiecał polać whiskey każdemu, kto pomoże przy budowie jego lokalu i znalazło się tylu ochotników, że jego karczmę postawiono w 24 godziny.  Gastown (49)

Po drugiej stronie placu znajduje się nietypowy budynek, dawniej hotel Europa, obecnie przeznaczony na mieszkania socjalne. Gastown (46)Była to pierwsza konstrukcja żelbetowa w Kanadzie i najwcześniejszy hotel ognioodporny. W piwnicach budynku znajdowała się piwiarnia, jednak poniewaz zabrakło funduszy na jej odbudowę w latach osiemdziesiątych, zasypano ją żwirem. Ten trójkątny budynek ze względu na swój nietypowy wygląd często występował w filmach, najsłynniejsze to kanadyjski horror „The Changeling” (Zemsta po latach) oraz “Legends of the Fall” (Wichry namiętności).

Na zakończenie spaceru po Gaston zapraszam do odwiedzenia Sun Tower. Zbudowana w 1911 roku, Wieża Słońca była wówczas najwyższym budynkiem (ma 83m) Brytyjskiej Wspólnoty ( Commonwealth ). Gastown (73)Uważano ją za skandalizujące paskudztwo; rząd dziewięciu na wpół rozebranych kobiecych figur, wyrzeźbionych przez Charlesa Marega, podtrzymuje gzyms. Ich nagie piersi i zmysłowe pozy demoralizowały ówczesne purytańskie mieszczaństwo. Budynek w stylu neoklasycystycznym sfinansował magnat mediowy i burmistrz miasta Dennis Taylor dla swojej gazety The World. Po kilku latach wprowadziła się tam inna gazeta Vancouver Sun i stąd się wzięła nazwa całego budynku. Jest prawdziwą gwiazdą i zagrał nawet jedną z ról w serialu „Tajemnice Smallville”

Jeśli nie zatrzymujemy się na dłużej przed każdym budynkiem, podziwiające jego urodę i analizując architektoniczne rozwiązania, to całe Gastown można przejść w kilka minut. Ja jednak polecam spokojne delektowanie się okolicą,  chłonięcie wiktoriańskiej, ceglanej atmosfery wymieszanej z hipsterskimi pomysłami.