17 i pies. Czwartek pełen emocji

_MG_0089

Czwartek był trochę pod napięciem przez konflikt pragnień i interesów. Niektórzy chcieli rano wstać, wyjść z domu i zwiedzać jak najwięcej, ale…

_MG_9790

Były 12 urodziny Eleanor i jej rodzice chcieli przeznaczyć ten dzień tylko dla niej, zrobić jaj na śniadanie naleśniki, a potem zabrać ją do miejsca gdzie dwunastolatka miałaby FAN. Niestety był ostatni dzień października i okoliczne miejsca dla dzieci, typu park liniowy, były pozamykane. Rodzice nie przygotowali się specjalnie. Skończyło się na naleśnikach i wyprawie na zakupy do Genewy, do której ja nie pojechałam, nie mam, więc zdjęc stamtąd. Z kilku powodów nie pojechałam: zakupów w miejscach gdzie mogłabym zwiedzać nie lubię, bo mi szkoda czasu, atmosfera między nami była, jaka była i pewnie skończyłoby się na tym, że zabrałabym swoje zabawki (czytaj aparat) i poszła w innym kierunku ku niezadowoleniu mojego męża. Dobrą wymówką był nasz pies Puffy. Anglia ma swoje przepisy dotyczące wwożenia i wywożenia psów. Każdy pies musi mieć paszport z wpisanym obecnym stanem zdrowia, aktualnymi szczepieniami i pies musi mieć wszczepiony chip. Przed powrotem do Anglii pies w przeciągu 5 do 1 dnia musi odwiedzić weterynarza, który go zbada, da mu tabletki na odrobaczenie i wpisze wszystko do paszportu. Tak, więc obowiązkowym programem każdego naszego wyjazdu z psem jest znalezienie miejscowego weterynarza. To właśnie zamierzałam zrobić, gdy cała wycieczka pojechała do Genewy. _MG_0618

Weterynarz znalazł się w Evian, dokładnie na wprost cudownego Lac Leman i umówiłam się tam na piątą, ale pojechałam wcześniej i spędziłam uroczy dzień szwędając się nad jeziorem z psem, robiąc zdjęcia i pisząc o tym, co właśnie widziałam. Miałam okazję zaznajomić się z psią toaletą nad brzegiem jeziora. Wygląda to jak mały wybieg dla psa, wysypany piaskiem, a obok stoi czarny pojemnik z woreczkami na psie kupki i kosz, gdzie się to później wyrzuca. Namówić Puffiego by się załatwił dokładnie w tym miejscu nie było łatwo, ale się udało, bo miałam czas i nie pozwoliłam mu wyjść z „toalety”. Pani doktor okazała się bardzo miła, zbadała Puffiego, nakarmiła tabletkami, podbiła paszport i mogliśmy wrócić do domu.
Drugim z powodów, dla którego postanowiłam zostać w domu i nie jechać do Genewy była wizyta mojej kuzynki, która mieszka we Francji, a której nie widziałam całe wieki. Niestety popisałam się tutaj totalną głupotą. Umówiłam się z Iwonką, przy pomocy internetu, że jak przyjedzie do miasteczka to żeby poczekała koło poczty i gdy już tam będzie, żeby wysłała do mnie sms to po nią wyjadę, głupia, nie dałam jej adresu domu, bo myślałam, że będzie jej ciężko znaleźć (tak jak nam było ciężko). Nie zapytałam jej też o numer jej telefonu. Czekałam, czekałam, sms nie przychodził. Przez internet wysłałam kilka wiadomości i dopiero po kilku dobrych godzinach Iwonka odpisała, że byli pod pocztą, czekali, wysłali sms i nikt po nich nie przyjechał!!!!!! Brrrrrr, zazgrzytałam zębami! Jak to się mogło stać??? Otóż w największej swojej głupocie podałam jej o jedną liczbę za dużo w numerze telefonu!!! Po prostu NO COMMENTS!
Nasza ekipa wróciła z Genewy w średnich nastrojach. Podzielili się na dwie grupy, część poszła do muzeum zegarków, którego najważniejszym odkryciem było to, że założyciel firmy luksusowych zegarków Patek był Polakiem, a druga grupa robiła ‘shopping’, ale nie kupili za dużo, bo Genewa jest jednym z droższych miast świata.

IMG_6040Czwartek skończył się odśpiewaniem Eli Happy Birthday i oglądaniem filmu Crazy Stupid Love, którego humor nas w końcu zjdnoczył.