Castle Combe jest uważany za jedną z najładniejszych wiosek w Anglii. Na niewielką społeczność składa się tylko 47 domów położonych między porośniętymi lasem pagórkami, a pełną pstrągów rzeką Bybrook.
Patrząc na plan wioski wyraźnie widać dominujący w centrum plac, od którego odchodzą nieregularnie uliczki. To dowód, że miasteczko miało kiedyś prawo do targu. Pozostałością po nim jest dominująca, pokryta dachem, średniowieczna budowla. Tworzy ona, wraz z XII-wiecznym kościołem św. Andrzeja atmosferę ponadczasowości.
W ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat nastąpiło wiele zmian w życiu wioski. Dwie piekarnie, mleczarnia, trzy sklepy spożywcze, poczta i szkoła zostały zamknięte, a w wiosce nie ma już lekarza ani policjanta. Teraz dominują w rejonie politycy, emerytowane gwiazdy muzyki i filmu, którzy uciekają tutaj od zgiełku, szukając ciszy i spokoju. Wioska stała się pensjonatem celebrytów. Nawet ambasador przy ONZ, saudyjski szejk ma tu swój dom, choć odwiedza go rzadko.
Spośród pracujących mieszkańców, większość to osoby dojeżdżające z innych wiosek, ale niewiele jest tutaj przedsięwzięć biznesowych zapewniających lokalne zatrudnienie.
Jednak ten spokój w ostatnich latach zdaje się zanikać. Sława wioski przywodzi tu tłumy ludzi z całego świata. Jak tornada przetaczają się przez wioskę autokary wyładowane turystami, jadącymi docelowo albo do Bath, albo do Oxfordu czy szekspirowskiego Stratford. Na szczęście zabronione są tutaj tandetne sklepy z plastikowymi pamiątkami.
Trochę historii dla zainteresowanych
Ziemia położona nad Castle Combe była pierwotnie siedzibą rzymskiej willi opuszczonej w 5 wieku naszej ery. Od tamtego czasu niewiele się działo, aż do wieku, kiedy to Reginald de Dunstanville zbudował romańską warownię na wzgórzu podczas angielskiej wojny domowej w 1135-1154 roku. Wtedy to pojawiło się słowo zamek (Castle) w nazwie.
Niestety przez kolejne kilka wieków zamek popadał w ruinę i zapomnienie. Nowi właściciele wioski wybudowali sobie inną siedzibę – Manor House, obecnie hotel, tak mocno przebudowywany, że niewiele pozostało z oryginalnej struktury.
Średniowiecze było bardzo pomyślnym okresem dla wioski związanym z rozwojem przemysłu włókienniczego w tych rejonach. Więcej pisałam o tym tutaj: Cotswolds
Czerwono-biała tkanina z Castle Combe stała się znana na rynkach całego świata. Wraz ze wzrostem przemysłu i bogaceniem się wioski, wzrastała pozycja jej mieszkańców i na ich prośbę Henryk VI nadał miejscowości prawo organizowania cotygodniowego targu. Królująca w centrum miasta konstrukcja jest właśnie dowodem na handlową prosperitę miejsca.
W XVI wieku jednak wraz ze spowolnieniem przepływu Bybrook przemysł podupadł, manufaktura sukna przeniosła się do pobliskich wiosek.
Castle Combe nie zmienił się jednak zupełnie od tamtych czasów. Spacerując przyglądajcie się dobrze detalom na budynkach, niektóre spokojnie mogą pamiętać czasy Henryka VI.
By uniknąć tłumów proponuje odwiedzić wioskę wcześnie rano, gdy słońce dopiero wspina się nad horyzont, jak my to zrobiłyśmy.
Przy wyjeździe zaintrygował i zachwycił nas cudny znak. Zobaczcie.
W wolnym tłumaczeniu brzmi ZWOLNIJ, DZIECI NA WOLNYM WYBIEGU – cudne prawda?