Zbrodnia w drodze do Aylesford

Każda zbrodnia, w której ktoś umiera jest wielką tragedią. Jednak gdy dziecko zabija dziecko, to jest to podwójnie przerażające. Ciężko uwierzyć, że młoda osoba mogłaby być zdolna do takich czynów. Historia, którą wam opowiem wydarzyła się naprawdę wiosną 1831 r w miejscach, które pokazuję wam na zdjęciach. Richard Taylor miał zaledwie 12 lat. Mieszkał w Stroud ze swoimi rodzicami. Był miłym i mądrym chłopcem na którym zawsze można było polegać. Dlatego też ojciec wysyłał go raz w miesiącu do parafii Aylesford po zapomogę dziewięciu szylingów, którą wypłacali mu tamtejsi księża. Ojciec chłopca miał był kaleką i nie mógł samodzielnie pracować. Za 9 szylingów mógł zapłacić miesięczny czynsz i kupić rodzinie kilka bochenków chleba.

Droga w jedną stronę zajmowała około 3 h. Zazwyczaj Richard brał ze sobą młodszą siostrę, ale tego dnia wolała się bawić w domu. Pogoda była typowo marcowa, więc chłopak był ciepło ubrany i miał rękawiczki, w których to według instrukcji rodzica miał trzymać pieniądze. Drogę do Aylesford chłopak znał dobrze, więc rodzice nie martwili się, że się zgubi, kiedy jednak nadszedł wieczór, a jego ciągle nie było ojciec zaniepokoił się na dobre. Przeczekał noc, a rano sam wyruszył do parafii, gdzie dowiedział się że Richard faktycznie był i odebrał pieniądze. Zaczęto poszukiwania, w których wzięli udział mieszkańcy okolicznych wiosek, ale niestety bezskutecznie.

Dopiero tydzień później jeden z chłopów wybrał się do lasu po chrust i przypadkiem zobaczył się na leżące w lesie ciało. Szybko zawiadomił odpowiednie władze. Choć zwłoki były już w mocnym rozkładzie koroner rozpoznał, że chłopcu zadano cios w szyję i najprawdopodobniej zmarł w męczarniach z wykrwawienia.

Las w marcu

Śledztwo ciągnęło się miesiącami. Sytuacja zmieniła się dopiero, gdy pewien oficer ze statku Warrior usłyszał, co się stało i stawił się w sądzie by złożyć zeznania. Powiedział, że widział Richarda Taylora danego dnia w godzinach popołudniowych bawiącego się na polu rzepy z dwoma okolicznymi chłopcami, których znał z widzenia. Szybko ustalono, że byli to bracia James (12lat) i John (14lat) Bell, synowie pracownika pubu Blue Bell.

Jeden z pubów o nazwie Bell, w którym mógł pracować ojciec chłopców. Drugi niestety już nie istnieje.

Chłopców oraz ich ojca aresztowano i rozpoczęły się przesłuchania. Bracia potwierdzili, że widzieli Richarda wracającego z parafii w Aylesford. Według ich relacji udali się wspólnie na pole rzepy, by zerwać sobie kilka warzyw i zaspokoić głód. Przepytywano ich osobno i większość faktów pokrywała się ze sobą. Poza jednym. Na pytanie który z nich wziął ze sobą nóż bracia wskazali siebie wzajemnie. Podejrzliwy sędzia zaczął mocno drążyć. Zadawał pytanie za pytaniem i bracia w końcu zaczęli się mylić w zeznaniach.

Bracia James i John Bell

Zwłaszcza młodszego wzięto pod presję i w końcu pękł. Opowiedział jak to z bratem zaplanowali kradzież i morderstwo i specjalnie sprowadzili Richarda ze ścieżki do lasu. To starszy John dokonał zbrodni. Chciał podciąć Richardowi gardło ale było to trudniejsze niż się wydawało. Dźgnął go w szyję przeciągając nożem. Gdy chłopak dogorywał John odciął rękawiczkę i zabrał pieniądze. Mimo iż morderca był małoletni został skazany na karę śmierci. Nie miał nawet 15 lat, ale w tamtych czasach to nie miało znaczenia, dzieci karano równie surowo jak dorosłych. Wyrok na chłopcu wykonano 1 sierpnia 1831 r. przed więzieniem w Maidstone. Po raz pierwszy użyto wtedy nowego rodzaju szubienicy. Wcześniej delikwenci skazani na śmierć przez powieszenie umierali w długich męczarniach dusząc się od uścisku na szyi. Nowa szubienica miała zapadnię i skazany umierał szybko, bardziej w wyniku złamania karku spowodowanego spadkiem niż uduszenia . Egzekucja Johna Bell była publiczna. Dziesięć tysięcy ludzi stawiło się przed więzieniem by oglądać jak umiera młody morderca.

Więzienie w Maidstone stan obecny.

Skojarzenie nr 4: dwa krany w łazience

 Uznawane są za jeden z największych absurdów angielskiej rzeczywistości: dwa krany w łazience. Moje pierwsze spotkanie z nimi nie było przyjemne. Po skorzystaniu z toalety chciałam umyć ręce, odkręciłam kurek z czerwonym kółeczkiem u góry, podłożyłam ręce pod strumień lecącej wody i wrzasnęłam wniebogłosy. Jak pewna małpa w kąpieli poparzyłam się wrzątkiem. Każdy kto przyjeżdża do Anglii, nie tylko z Polski, ale także z Europy zastanawia się nad tym fenomenem.

Dlaczego Anglicy mają dwa krany? 

9A070003-56CF-4737-BE8B-05925E04FE15

Niektórzy uważają że są oni zbyt przywiązani do tradycji i ponieważ tak było już w czasach Wiktoriańskich to tak musi zostać. Inni widzą w tym niedoskonałości hydraulicznego systemu w domach angielskich. 

A jak jest naprawdę? 

Ci którzy uważają, że dwa krany jest to pozostałość zamierzchłych czasów mają sporo racji. Wielka Brytania należy do pionierów jeśli chodzi o wynalezienie systemów ogrzewania domów i wody. Nie będę tutaj wchodzić w szczegóły  i opowiadać o Jamesie Wattsie, i jego maszynie parowej, którą szybko wykorzystano w celach hydraulicznych. Było takich naukowców i wynalazców dużo więcej. Londyn, był jednym z pierwszych ogrzewanych  miast. 

Wiele brytyjskich domów datuje się na dziewiętnasty

i wczesno dwudziesty wiek, czyli  czasy kiedy zainstalowano w nich pierwsze proste urządzenia i  rury przesyłające zimną wodę do kuchni.  Póżniej wprowadzono specjalne cylindry, w których podgrzewano wodę do kaloryferów i do kranów. Nie wolno było zimnej mieszać z tą ciepłą, bo zimna pochodzi z podziemnych zasobów lub głównych zbiorników  i jest pitna, natomiast ciepła, jeśli stała zbyt długo w zbiorniku robiła się nieświeża,  a także cylinder w środku często rdzewiał. Było dużo wypadków zatruć. Wprowadzono więc specjalne prawa regulujące te kwestie i tak powstały dwa krany. Prawo istnieje do teraz, zostało jednak trochę zmienione, bo pojawiły się nowe technologie. Obecnie można mieć jeden kran, jeśli system ma odpowiedni  bojler i zawory. Jak już napisałam powyżej zimna woda w angielskich kranach nadaje się do picia. 

6AB210B8-AF4D-437E-AFFD-DE08D53A910F

 Podobno jeszcze jednym atutem dwóch kranów w łazience jest kwestia oszczędzania wody. By umyć ręce należy zatkać umywalkę korkiem,  nalać odpowiednią ilość ciepłej i zimnej wody i użyć mydła. W ten sposób zużycie wody jest dużo mniejsza niż kiedy myjemy ręce pod strumieniem bieżącej wody.
CAD3367D-0177-4BE2-9020-E0B59DC8D69A

Na zakończenie jeszcze napiszę, że z moich rozmów z Anglikami wynika, że sporo z nich spotkała się z krytyką dwóch kranów w łazience  ze strony cudzoziemców i nie było im przyjemnie. Jest to jakby część historii i kultury brytyjskiej dlatego warto zastanowić się zanim kolejny raz będziemy komentować krany do mieszkańców tego kraju. Nie wszystko wszędzie musi być takie same. Czasami wlasnie po to podróżujemy, by zobaczyć tę odmienność. 

Za udostępnienie zdjęć chciałabym serdecznie podziękować moim koleżankom: Ani, Anecie  i Agacie.

 

Katedra w Peterborough

Zazwyczaj odwiedzając nowe miejsce koncentruję się na jego pozytywach. Czasami jest tak, że tych plusów jest tak dużo, iż tworzą wspaniałą całość i patrzymy z prawdziwą przyjemnością na odwiedzane miejsce, ale czasami kawałki układanki po prostu nie pasują do siebie. Być może jest jeden lub kilka uroczych detali, ale reszta jest jakby niedopasowana. Takie puzzle z różnych pudełek. Miasto, które odwiedziłam w zeszłym miesiącu jest właśnie takim źle skrojonym mundurkiem w moim odczuciu, ale ma coś, co rzuca na kolana: piękną, normandzko -gotycką katedrę. 

Pojechaliśmy do Peterborough w trakcie trwania huraganu Dennis, więc na ulicach były pustki. Wiało, padało i spacerowanie po ulicach miasta przypominało walkę Harrego Pottera z siłami zła. 399A2322smalllPrzywiodły nas w tamte rejony kubki smakowe, ale o tym napiszę w osobnym poście. Teraz skupię się na tym arcydziele sztuki normandzkiej. Katedra jest pod wezwaniem św. Piotra, Pawła i Andrzeja. Ufundowana została już w 654 przez syna króla Mercji (jednego z siedmiu królestw, z których potem powstała Anglia), bo pozazdrościł sąsiednim państwom chrześcijaństwa i ściągnął do siebie mnichów benedyktyńskich. Niestety pierwszy drewniany kościół obrócił się w popiół po najeździe Wikingów, a i z kilku następnych niewiele zostało. Pracę nad obecną katedrą rozpoczęto w 1118 roku, a ukończono sto lat później. Zalśniła na firmamencie angielskich kościołów.

399A2363small399A2378small399A2357small399A2375small

Do aktu supremacji Henryka 8 funkcjonowała jako opactwo benedyktyńskie, a po rozwiązaniu klasztoru stała się ośrodkiem praktykowania kultu anglikańskiego. W 1536 roku pochowano tutaj pierwszą, niechcianą żonę Henryka 8, Katarzynę Aragońską, a później Marię, królową Szkotów. Tę ostatnią jednak jej syn, gdy już został królem Anglii przeniósł do Westminster. Katedra jest jednym z najważniejszych, a przy tym nielicznych nienaruszonych, zabytków architektonicznych z tamtych czasów. W pewnym momencie odwiedził ją równie późniejszy święty Tomasz Becket.

399A2387small399A2396small399A2383small

Katedra jest w środku naprawde piękna i robi wrażenie. Wielokrotnie przebudowywana stała się mieszaniną stylów. Trio łuków tworzących Wielki Front Zachodni nie ma sobie równych w średniowiecznej architekturze.  Linia iglic za nim, zwieńczona niespotykanymi czterema wieżami, ewoluowała z bardziej praktycznych powodów. Najważniejszym z nich było zachowanie wcześniejszych wież normańskich, które stały się przestarzałe po dodaniu frontu gotyckiego.  Zamiast rozebrać i zastąpić je nowymi fragmentami murów, te stare wieże zostały zachowane i ozdobione gzymsami i innymi gotyckimi dekoracjami, a dwie nowe wieże zostały dodane, aby stworzyć ciągły fronton. Jest to prawdziwy unikat.

399A2333small

Cały kościół jest zbudowany z lokalnego  kamienia Barnack – drobnoziarnistego i najtrwalszego kamienia z kamieniołomów w pobliżu Stamford, zwanych „wzgórzami i dziurami Barnack”. 

Tyle o samej katedrze. Miasta samego nie zwiedzaliśmy, poza spacerem po głównym placu i wzdłuż rzeki Nene, gdzie zatrzymało nas na dłuższą chwilę stado pięknych łabędzi. 

399A2520small399A2507small

Stow on the Wold

Stow on the Wold położone jest najwyżej ze wszystkich miejscowości w Cotswolds na 244m npm,  oraz bardzo nietypowo, bo na skrzyżowaniu siedmiu dróg, w tym tej najstarszej, zbudowanej przez Rzymian zwanej Roman Fosse Way. Jak na małe miasteczko przystało jest tam po prostu romantycznie uroczo. A rozwinęło się ono podobnie jak inne miejscowości w tym rejonie dzięki hodowli owiec i produkcji bardzo dobrej jakości wełnianych materiałów. Stow (13) Duży rynek świadczy o szczególnym znaczeniu miasta w przeszłości. Kiedyś odbywał się na nim słynny w rejonie, a nawet w całym kraju targ. Rocznie sprzedawano około dwadzieścia tysięcy owiec. Nadal wiele się tam dzieje, praktycznie co miesiąc organizowane są różnego rodzaju imprezy, handlowe i nie tylko.Stow (11) Stow (1)

Przyjemnie się spaceruje  po rynku i uliczkach, które pamiętają dawne dzieje. Budynki w kolorze pysznego miodu nadają miejscu tego specjalnego charakteru i atmosfery i pewnie opowiedzieć by mogły niejedną historię sprzed wieków.  Podobno jeden z tutejszych pubów, The Porch House jest najstarszą ciągle działającą gospodą w całej Anglii, pochodzi według niektórych źródeł z dziesiątego wieku.

Stow (6)Z jednej strony rynku stoi stary kamienny posąg z krzyżem, a po drugiej niesamowita pamiątka z dawnych czasów: dyby służące kiedyś do karania tutejszych złodziei. Taki nieszczęśnik zakuty w żelastwo mógł tam siedzieć bez jedzenia kilka dni, wystawiony na łaskę i niełaskę ludzi, którzy dla zabawy mogli na niego pluć, rzucać kamieniami lub choćby łaskotać godzinami. Stow (18)

Miasteczko to gratka również dla fanów fantastyki, wielbicieli Władcy Pierścieni. Pamiętacie może jak wyglądała Zachodnia Brama do Morii? Niektórzy wierzą, że studiujący w niedalekim Oksfordzie Tolkien przyjeżdżał w te strony i w lokalnym kościele pod wezwaniem św Edwarda znalazł inspiracje. Wielkie dębowe drzwi zachodniej fasady oplata masywny, kamienny portal, obramowany piękni, starymi cisami pamiętającymi czasy Cromwella. Stow (2)Jest to jedno z najbardziej fotografowanych miejsc w całym regionie. Zobaczcie fragment filmu, w którym bractwo odnajduje drzwi przy świetle księżyca, widzicie podobieństwo?

Znalezienie drzwi Durina, scena z filmu

Sam kościół jest wart odwiedzenia. Budowano go na przestrzeni kilku wieków, a jego najstarsze początki są pochodzą z czasów sprzed Wilhelma Zdobywcy. Stow (5)

Mieszkańcy Stow zapraszają do siebie zwłaszcza w maju i październiku, kiedy to odbywa się tutaj popularny Cygański Targ Koni. Sama jeszcze nie byłam, ale kto wie, może za rok.

Na zakończenie polecam jeszcze odwiedzenie małego sklepiku przyklejonego do siedziby burmistrza. Można tam zjeść najlepsze maślane cukierki przypominające w smaku nasze krówki.

 

 

Naunton – wioska w Cotswolds

Naunton, do którego was dzisiaj zapraszam położone jest w misie, której brzegi tworzą okoliczne wzgórza Cotswolds, a przez jej środek przepływa jak fajansowy wzór rzeka Windrush. 399A2130

Jest to urocza wioska, dotychczas nietknięta przez turystykę, w przeciwieństwie do swoich sąsiadek. Rozwinęła się oczywiście dzięki włókiennictwu, które kwitło w tym rejonie. Ale jej najpierwsze początki sięgają bardzo dawnych czasów.

Nie będę was oszukiwać, że ta wioska jest tak piękna jak Castle Combe czy Bibury lub, że jest tam masę rzeczy do zobaczenia lub zrobienia. Nie ma. Niemniej jednak jeśli będziecie już w Cotswolds i macie taką możliwość to wpadnijcie tu choć na chwilę. Warto przejść się spacerkiem w ciszy i spokoju i pooddychać świeżym powietrzem. Wszystkie tutejsze budynki, poza siedzibą władz lokalnych są wybudowane z lokalnego, o delikatnym miodowym kolorze kamienia i pokryte typową dla regionu, szarą dachówką. 399A2159399A2128

 

Na jednym ze wzniesień stoi średniowieczny, kamienny kościół pod wezwaniem św Andrzeja. Podczas prac remontowych znaleziono tam wyryty w kamieniu saski krzyż świadczący o sędziwości miejsca.  Świątynia ma dostojną, prostopadłościenną wieżę ze sterczynami i gargulcami, a we wnętrzu piękną, rzeźbioną, kamienną ambonę i chrzcielnicę z początku XV wieku. 399A2120

Jeśli tu dotrzecie, przyjrzyjcie się zegarowi na wieży, który posiada dwie tarcze słoneczne po dwóch stronach budowli.  Jedna ma wygrawerowany napis Lux Umbra Dei, co oznacza światło jest cieniem Boga. 399A2116

 

Z ciekawostek, jakie znalazłam na uwagę zasługuje jedynie wzmianka, że w szestnastym wieku rektorem kościoła został renesansowy poeta Ulpian Fulwell, który jako pierwszy tutejszy ksiądz wziął sobie żonę, a nawet dwie ( jedna po drugiej, nie dwie na raz)

Naunton słynie z nietypowego zabytku, wybudowanego w 1660 r gołębnika. Idąc wzdłuż głównej drogi na pewno ujrzycie drogowskaz do tego miejsca. Położony na łące, nad rzeką wygląda naprawdę malowniczo. 399A2152

 

I tyle jest tu do zobaczenia. Mnie się jeszcze spodobało drzewo, w moim mniemaniu z pośladkami, ale może to moja wyobraźnia widzi rzeczy, których nie ma. A wy jak myślicie? 399A2126

 

Jeśli będziecie mieć czas, to, po uroczym spacerze zapraszam was do pubu Black Horse Inn, gdzie można skosztować piw z lokalnego browaru i potraw z wyhodowanych tutaj produktów.

Więcej o Cotswolds tutaj: Cotswolds

Bibury – najpiękniejsza wioska w Anglii

 

Dzisiaj opowiem wam o innej wiosce ze słynnego Cotswold, o którym pisałam tutaj Cotswolds

Spacerując po Bibury, wokół kamiennych, ukwieconych budynków lub ścieżką wzdłuż malowniczej rzeki Coln nietrudno zrozumieć dlaczego artysta William Morris nadał tej wiosce tytuł najpiękniejszej w Anglii. Od 1871 r. aż do swojej śmierci w 1896 r. ten wybitny wiktoriański poeta, projektant i artysta mieszkał w pobliskim Kelmscott Manor i lubił spacerować po pięknej okolicy otaczającej Bibury. Pragnął uspokoić swoje niespokojne serce. Zachwycał go zwłaszcza, podobnie jak i dzisiejszych turystów szereg kamiennych chałup w kolorze ochry, ustawionych bajkowo po drugiej stronie rzeki. Była to dawna część manufaktury do produkcji słynnej w tym rejonie wełny. Obecnie nazywa się Arlington Row i  widnieje prawie na każdej widokówce z Anglii. Do tych domków prowadzi ścieżka przechodząca  przez mały kamienny mostek. Bibury (34)

Naprzeciwko tych domków jest łąka – mokradło, która tworzy czteroakrowy rezerwat przyrody, przyciągając norniki wodne, traszki grzebieniaste, zimorodki, żaby i wczesne storczyki bagienne. Bibury (21)A w samej rzece i w istniejącej od 1902 roku farmie hoduje się tęczowe i brązowe pstrągi.Jest to najładniejsza farma jaka w życiu widziałam W tutejszej restauracji można zachwycać się smakiem ryb.Bibury (22)

Zaraz obok był kiedyś młyn do produkcji mąki. Podobno w średniowieczu jego właściciel młynarz, wdowiec, poślubił młodą dziewczynę o imieniu Mary. Niestety młoda dziewczyna nie pozostała długo pod urokiem bogatego wdowca i zakochała się w jego młodszym, przystojnym synu. Młynarz zawrzał gniewem. Podstępem zwabił młodzieńca na dach młyna i popchnął go w otchłań śmierci, a Mary w zimie, bez odpowiedniego odzienia wyrzucił z domu na mróz, zaryglował drzwi i biedna zamarzła szwendając się wśród mokradeł. Podobno straszy teraz w okolicy. BrrrBibury (20).jpg

Młyn na początku dwudziestego wieku przerobiono na lokalne muzeum z pokojem poświęconym Morrisowi. Niestety obecnie już nie istnieje. Koszty utrzymania w tym rejonie były za wysokie i młyn stał się prywatną rezydencją. Bibury (10)Bibury (15)Bibury (16)Bibury (5)W wiosce warto patrzeć chyba na wszystko, ale największe wrażenie robi położony nad rzeczką  imponujący hotel Swan, dawny siedemnastowieczny dwór właścicieli wioski. Bibury (27)Bibury (23)Większość starych, zachowanych budynków tutaj to budowle szesnasto- siedemnastowieczne, ale np lokalny pub Catherine Wheel pochodzi jeszcze z czasów Tudorów.

Catherine-Wheel-front-view

 

 

 

 

 

 

 

Po drugiej stronie rzeki osada jest skupiona jest wokół romańskiego kościoła pod wezwaniem Św Marii, ukrytego pięknie pod baldachimem cedrów. st-marys-church-biburyNiestety wiele oryginalnych ozdób i dzieł usunięto stąd i przeniesiono do British Museum, więc na miejscu można oglądać tylko repliki. Na skraju wioski znajduje się inny hotel Bibury Court Hotel, którego perypetie związane z dziedziczeniem tego miejsca w dziewiętnastym wieku zainspirowało Charlsa Dickensa do napisania swojej powieści Bleak House. bibury-court-hotelDziś hotel zachowuje charakter domu rodzinnego, w ogóle nie jest ponury, ale spokojny i bezpretensjonalny, z doskonałym jedzeniem. Wąska rzeka Coln biegnie przez jego ogród.

Nie będę wam opisywać historii wioski. Podobnie jak inne miejscowości w tym rejonie rozwinęła się ona wraz z boomem na tutejszą wełnę i przetrwała jak skansen w niezmienionej formie. Potwierdzam, że jest tutaj pięknie, ale atmosferę psują huragany turystów, zwłaszcza azjatyckich. Chyba nigdzie nie widziałam, poza samą Japonią takiego skupiska Japończyków.

Tu wam podam linka z noclegami w tym rejonie, ale czy znajdziecie coś taniego to nie wiem, bo popyt jest duży. http://www.cotswoldsaccommodation.com/

Polecam nawet wyrwanie się z Londynu na jednodniową wycieczkę w te rejony i przejazd przez kilka najpiękniejszych wiosek Cotswolds.

Bajkowe Castle Combe

Castle Combe jest uważany za jedną z najładniejszych wiosek w Anglii. Na niewielką społeczność składa się tylko 47  domów położonych między porośniętymi lasem pagórkami, a pełną pstrągów  rzeką Bybrook. Combe (42)

Patrząc na plan wioski wyraźnie widać dominujący w centrum plac, od którego odchodzą nieregularnie uliczki. To dowód, że miasteczko miało kiedyś prawo do targu. Pozostałością po nim jest  dominująca, pokryta dachem, średniowieczna budowla. Tworzy ona, wraz  z  XII-wiecznym kościołem św. Andrzeja atmosferę ponadczasowości.Combe (38)Combe (5)

W ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat nastąpiło wiele zmian w życiu wioski. Dwie piekarnie, mleczarnia, trzy sklepy spożywcze, poczta i szkoła zostały zamknięte, a w wiosce nie ma już lekarza ani policjanta. Teraz dominują w rejonie politycy, emerytowane gwiazdy muzyki i filmu, którzy uciekają tutaj  od zgiełku, szukając ciszy i spokoju. Wioska stała się pensjonatem celebrytów. Nawet ambasador przy ONZ, saudyjski szejk ma tu swój dom, choć odwiedza go rzadko. Castle Combe (1)Combe (10)

Spośród pracujących mieszkańców, większość to osoby dojeżdżające z innych wiosek, ale niewiele jest tutaj przedsięwzięć biznesowych zapewniających lokalne zatrudnienie. Combe (14)

Jednak ten spokój w ostatnich latach zdaje się zanikać. Sława wioski przywodzi tu tłumy ludzi z całego świata. Jak tornada przetaczają się przez wioskę autokary wyładowane turystami, jadącymi docelowo albo do Bath, albo do Oxfordu czy szekspirowskiego  Stratford. Na szczęście zabronione są tutaj tandetne sklepy z plastikowymi pamiątkami. Combe (6)

 

Trochę historii dla zainteresowanych

Ziemia położona nad Castle Combe była pierwotnie siedzibą rzymskiej willi opuszczonej w 5 wieku naszej ery. Od tamtego czasu niewiele się działo, aż do  wieku, kiedy to Reginald de Dunstanville zbudował romańską warownię na wzgórzu podczas angielskiej wojny domowej w 1135-1154 roku. Wtedy to pojawiło się słowo zamek (Castle) w nazwie.

Niestety przez kolejne kilka wieków zamek popadał w ruinę i zapomnienie. Nowi właściciele wioski wybudowali sobie inną siedzibę – Manor House, obecnie hotel, tak mocno przebudowywany, że niewiele pozostało z oryginalnej struktury. Combe (11)

Średniowiecze było  bardzo pomyślnym okresem dla wioski związanym z  rozwojem przemysłu włókienniczego w tych rejonach. Więcej pisałam o tym tutaj: Cotswolds

Czerwono-biała tkanina z Castle Combe stała się znana  na rynkach całego świata. Wraz ze wzrostem przemysłu i bogaceniem się wioski, wzrastała pozycja jej mieszkańców i na ich prośbę Henryk VI nadał miejscowości prawo organizowania cotygodniowego targu. Królująca w centrum miasta konstrukcja jest właśnie dowodem na handlową prosperitę miejsca. Combe (28)

W XVI wieku jednak wraz ze spowolnieniem przepływu Bybrook przemysł podupadł,  manufaktura sukna przeniosła się do pobliskich wiosek.

Castle Combe nie zmienił się jednak zupełnie od tamtych czasów. Spacerując przyglądajcie się dobrze detalom na budynkach, niektóre spokojnie mogą pamiętać czasy Henryka VI.

Combe (25)Combe (22)399A1947

 

By uniknąć tłumów proponuje odwiedzić wioskę wcześnie rano, gdy słońce dopiero wspina się nad horyzont, jak my to zrobiłyśmy.

399A1915a

 

Przy wyjeździe zaintrygował i zachwycił nas cudny znak. Zobaczcie.

Combe (45)

W wolnym tłumaczeniu brzmi ZWOLNIJ, DZIECI NA WOLNYM WYBIEGU – cudne prawda?

Cotswolds – angielski skansen

Chyba każdy kiedyś słyszał o Cotswolds? To kwintesencja angielskości, maleńkie, zatrzymane w czasie wioski, kamienne domki, zwane tutaj cottage, brukowane uliczki, tęczowe ogródki, strumyki przepływające przez wioski o krystalicznie czystej wodzie, ozdobne detale, jeszcze długo mogłabym wymieniać. Cotswolds słynie także z najdroższych domów w Anglii. Koło tych starych chatek zobaczyć można często samochody typu porsche czy pontiac prawie jak na Lazurowym Wybrzeżu. Ludzie chcą tu mieszkać dla urody i klimatu miejsca. Jedynym problem dla mieszkańców są turyści. Nigdzie poza Japonią nie widziałam tyle japońskich napisów na bramach domów, na sklepach, kafejkach. Podejrzewam, bo nie mówię po japońsku, że te napisy proszą bardziej lub mniej grzecznie Japończyków by nie pchali się na prywatne podwórka. Bo wg moich źródeł w japońskiej ambasadzie Cotswolds jest ulubionym miejscem Japończyków w Anglii. Organizowane są tu regularne wycieczki. Dlatego, by uniknąć tłumów, dobrze jest wstać wcześniej. My wyruszyliśmy z domu o 5 rano, ale miałyśmy przed sobą kilka godzin jazdy, dlatego, jeśli planujecie wypad do Cotswolds, to polecam pojechać tam w piątek wieczorem, ulokować się w jednym z małych hotelików, choć przestrzegam, że z cenami bywa różnie i w sobotę rano jesteście na miejscu i możecie rozpocząć wyprawę. 399A1908399A1915a

Miasteczek w Cotswolds jest dużo, dlatego proponuję przygotować się wcześniej i zaplanować, co chcemy zobaczyć. Nam udało się odwiedzić 6 miasteczek, choć przez jedno tylko przejechałyśmy. Bo trafiłyśmy tam w lunch time, w dodatku w dzień, kiedy w miasteczku był lokalny, rolniczy targ i nie mogłyśmy fizycznie znaleźć parkingu, by zaparkować. Z tego, co zobaczyłyśmy z samochodu, miasteczko jest bardzo urocze i chętnie tam kiedyś wrócimy. Opiszę kiedyś osobno każde z miasteczek i wiosek, które udało nam się zobaczyć, do mojej kolekcji. Dzisiaj pokaże wam kilka zdjęć, by zachęcić oraz podam kilka ogólnych info o Cotswolds.

399A1901

Cotswolds to region o powierzchni 1288 kilometrów kwadratowych, który rozciąga się na przestrzeni 6 hrabstw: Wilshire, Oxfordshire, Worcestershire, Somerset, Warwickshire, Gloucestershire. To zaledwie kilka miast i kilkanaście zatrzymanych w czasie wiosek z domkami w kolorze miodu. 399A1947

 

Wełna

W 12 wieku mówiono w Europie, że najlepsze tkaniny, najlepsza wełna pochodzi z Anglii, a w Anglii z Cotswolds. Falujące wzgórza regionu idealnie nadawały się bowiem do hodowli owiec. Wykorzystali to mnisi, oddając majątki opactw w użytkowanie na pastwiska i tak w średniowieczu rozkwitł w Cotswolds na wielką skalę przemysł włókienniczy. Dominował w regionie gatunek owiec znany jako Lew z Cotswolds (Cotswolds Lion), duże, postawie zwierzę pokryte futrem w złotawych barwach. Kupcy płacili wysokie ceny za ich wełnę i sprzedając dalej, mocno się bogacili. Przemysł rozwijał się przez wieki. Powstały tam również włókiennicze zakłady, np. widoczne na zdjęciu domki z Bibury to były dawniej fabryki włókiennicze.

399A2044

 

W 18 wieku fabryki skoncentrowały się głównie w dolinie rzeki Stroud, gdzie woda umożliwiała siłę napędową młynów i transport. Wełna była skarbem narodowym Anglii, a serce jej biło w Cotswolds.

Stąd pochodzi takie angielskie powiedzenie: You can’t pull the wool over my eyes. Co znaczy: nie możesz przykryć mi oczu wełną. Był bowiem taki zwyczaj owijania zmarłych w wełnę.  Czyli gdy ktoś mówił: Nie owijaj mi oczu wełną, znaczyło to: nie uśmiercaj mnie, jeszcze żyję.

Kamień

399A2128

Poza wełną Cotswolds jest bogate również w wapień oolitowy, z którego to kamienia wybudowano większość zachowanych budowli. Mówią, że kolorem przypomina ochrę lub ładniej pudełko czekoladek. Od miasta Bath, aż po Oxford prawie wszystko wybudowane zostało właśnie z tego kamienia. Do tej pory istnieją kamieniołomy, z których wydobywa się te skały, bo nawet nowe budownictwo w Cotswold musi być w starym stylu. Najsłynniejsze budowle z oolitu to zamek w Windsorze, najsłynniejsza angielska prywatna szkoła w Eton, budynki uniwersytetu w Oxfordzie.

W wiosce Naunton, którą udało nam się również zobaczyć, produkuje się do tej pory dachówki z tego kamienia. 399A2159

 

SPECJALNA OCHRONA

Region Cotswolds przyznano status Area of Outstanding Beauty czyli taki, który przyznaje się tylko najpiękniejszym miejscom w Wielkiej Brytanii i są one pod specjalną ochroną. Cotswolds jest największą tego typu okolicą. Nie można tu wycinać lasów, czy budować domów w stylu innym niż istniejący od wieków.

399A2071

Świetnie za to mają się tu gospodarstwa rolne i oczywiście hodowcy owiec i koni oraz ryb, bo tutejsze rzeki słyną z pstrągów. Rzeka Tamiza w Cotswolds ma swoje początki.

Przez Cotswolds przechodzi wiele szlaków, można zwiedzać pieszo, na rowerach, samochodem, a także organizowanych jest wiele wycieczek autokarowych z Londynu. Jeśli będziecie kiedyś mieli okazję, to polecam, bo niewiele jest piękniejszych miejsc na świecie. 399A2119

Jeszcze na koniec ciekawostka. To tutaj Tolkien szukał inspiracji do swojej książki Władca Pierścieni. Spójrzcie na drzwi poniżej. Przypominają wam coś?399A2193

 

 

DICKENS FESTIWAL W ROCHESTER

Miałam niesamowitą przyjemność, w zeszły weekend, przenieść się w czasie do wiktoriańskiej Anglii, kiedy to na ulicach miast królowały długie suknie z falbanami i fiszbinami, panowie nosili wysokie kapelusze i eleganckie szale pod szyją. 399A9009a3a1

Wszystko to w małym miasteczku Rochester w południowo wschodniej Anglii. Najsłynniejszym mieszkańcem tej miejscowości był Karol Dickens i to właśnie postaci z jego książek ożyły na chwile by pokazać nam tamtejszy świat. Oczywiście Dickens to nie tylko piękne opowieści o wiktoriańskich domach i gentlemanach, to także bieda i złe charaktery. Dlatego na ulicach Rochester spotkać można było starców ze skrzywionymi nosami, wyrzuty sumienia w postaci duchów z Opowieści Wigilijnej, drobnych złodziejaszków, pijaków czy brudnych kominiarzy.

399A9175399A9482399A9053399A9273399A9262399A8970a4

 Było kolorowo i przerażająco zarazem. Dickens we własnej osobie rozpoczął imprezę przemawiając przed domem pielgrzyma i opowiadając o sobie i wiktoriańskiej Anglii. 

Festiwal Dickensa odbywa się w Rochester co roku w pierwszy weekend grudnia. Połączony się ze świątecznym kiermaszem, na dziedzińcu zamku.

Jesli chcecie sie wiecej dowiedziec o Rochester to zapraszam do mojego tekstu https://dee4di.com/2016/01/06/16-powodow-dla-ktorych-warto-odwiedzic-rochester/

A TU JESZCZE KILKA FOTEK:

collagea6a5a2a2