Penshurst

WIOSKA

Penshurst to mała, dziewicza wioska, pięknie położona pomiędzy dwiema rzekami na terenie znanym jako „Weald of Kent” (jest obszar o wybitnych walorach przyrodniczych). Miejscowość słynie przede wszystkim z ufortyfikowanego kompleksu pałacowego, należącego niegdyś do Henryka VIII, a później do potężnej rodziny Sidney. Ale o tym budynku napisze kiedyś osobny tekst. Dużo turystów przyjeżdża jedynie by zwiedzić ten budynek, a pomijają wioskę. Według mnie to błąd, bo choć maleńka, jest bardzo urocza i idealna na mały spacerek, oraz herbatkę w tutejszej herbaciarni. Niektóre budynki pamiętają samego Henryka i królową Elżbietę.

W centrum wioski stoi imponujący hotel Leicester Arms, kiedyś jeden z domów rodziny Sidney. 

Gdy tu trafiłam po raz pierwszy rzucił mi się w oczy mały zakątek, w kształcie podkowy ułożonej z historycznych budynków z muru pruskiego.

To Leicester Square, miejsce, które powoduje jakbyśmy nagle przenieśli się w czasie. Jego bok stanowi stary Dom Gildii, zbudowany w XVI wieku, a od tylu zamyka plac drewniany łuk, przez który przechodzi się na znajdujący się obok kościoła cmentarz. Polecam dokładnie przyjrzeć się tym budynkom. Kryją w sobie tajemnice przeszłości. 

KOŚCIÓŁ ŚW. JANA

Ten piękny, zabytkowy budynek klasy I ma historię sięgającą 1115 roku, a w tym miejscu prawdopodobnie znajdowała się znacznie wcześniejsza, saksońska świątynia. Pierwszego proboszcza ustanowił tu w 1170 roku sam arcybiskup Thomas Beckett, zanim go zamordowano na rozkaz króla w katedrze w Canterbury. Średniowieczny kościół został gruntownie odrestaurowany przez George’a Gilberta Scotta w 1864 roku, w wyniku czego duża część wnętrza ma typowo wiktoriański charakter.

W środku najciekawszym elementem jest Kaplica Sidney, w której znajdują się pomniki poświęcone członkom tej rodziny. Najstarszym posągiem jest mocno podniszczona podobizna Stephena de Pencestera z 13 wieku. O wiele bardziej ozdobny jest grób Sir Williama Sidneya (zm. 1554), dziadka elżbietańskiego poety Sir Philipa Sidneya. Natomiast jeden z krzyży upamiętnia Thomasa Bullayena (Bullena), brata królowej Anny Boleyn. Jak widać, pisownia w czasach Tudorów była niekonsekwentna.

CMENTARZ 

Na cmentarzu kościelnym w Penshurst, zaraz przy wejściu od strony Leicester Square, pod cisem po prawej stronie znajduje się ledwo czytelny grób.

To jest miejsce spoczynku Richarda Saxa, który został brutalnie zamordowany 1 lutego 1813 roku przez swojego dzierżawcę Henry’ego Langridge’a, robotnika z posiadłości w Fordcombe. Dziewięcioletni syn Henryka był świadkiem i zeznawał przeciwko ojcu w sądzie. Henry był znany ze swojego temperamentu i przemocy nawet we własnej rodzinie.

STÓŁ DOLE

Na cmentarzu przykościelnym, w pobliżu południowej kruchty, stoi średniowieczny stół zasiłkowy, przypominający grobowiec nazwany stone dole.  Były to kamienne stoły lub półki, umieszczane zwykle w kruchtach kościelnych, rzadziej na cmentarzach. Od średniowiecza do XVI lub XVII wieku służyły one do rozliczania kontraktów i spłaty długów, zapisów, dziesięcin i składek kościelnych. Używano ich także do rozdawania pieniędzy lub chleba potrzebującym w parafii oraz podróżnym potrzebującym pomocy. Do dzisiaj zachowało się ich bardzo niewiele. Mamy szczęście, że jeden z nich zachował się w Kencie. 

HERBACIARNIA FIR TREE TEA HOUSE (czyli herbaciarnia pod sosną)

Przy głównej drodze, tuz zaraz za siedziba lokalnych władz, czyli za Village Hall znajduje się kolejny piękny budynek, który przetrwał do naszych czasów. Pamięta czasy Tudorów. W środku zobaczycie piękne oryginalne pozostałości tamtych dni jak belki, kominek, drewnianą podłogę. Polecam napić się tam herbatki i zjeść ciasteczko. Miejsce to działa jako kafejka już od lat 30. XX w. Pięć stolików wewnątrz zrobione są ze starej sosny, która kiedyś górowała nad tym budynkiem, stąd nazwa.

MALWY

Niewielkim tudorowskim domkom w Penshurst uroku dodają obrastające je kolorowe malwy. Prawdziwie królewskie rośliny. Są pewnego rodzaju kolejnym symbolem angielskości. Przed jednym z domków czasami stoi stolik, a na nim wystawione widokówki oraz małe torebeczki z nasionami malw.

Całkowita samoobsługa i jaka wiara w człowieka. Pieniążki, jeśli chcemy kupić, wrzuca się przez dziurę na listy w drzwiach jednego z budynków. Ponieważ zawsze marzyłam, by mieć malwy w ogródku kupiłam małą paczuszkę, zobaczymy czy się przyjmą. 

Malownicza wioska Saint-Céneri-le-Gérei w Normandii

Położona na pięknych wzgórzach zwanych Alpami Mancelles wioska Saint-Céneri-le-Gérei to malownicza miejscowość oficjalnie wpisana na listę „najpiękniejszych wiosek we Francji” (Les Plus Beaux Villages de France®). 399A1283Ta wioska była od zawsze kochana przez artystów takich jak Corot, Boudin, Pissarro czy Courbet i innych za panujący tam spokój i piękno. Malowniczy most nad rzeką, ładne kamienne domy, romański kościół i gotycka kaplica Petit Saint-Céneri sprawiają, że jest to urocze miejsce, idealne na długie spacery. Wydaje się, że czas stanął tu w miejscu. Jedna z tutejszych atrakcji jest średniowieczna kaplica położona malowniczo nad rzeka Sarthe i udekorowana przez otaczającą ją dużą łąkę.399A1085a Ponieważ jak zwykle wstałam wcześnie rano, by odwiedzić to miejsce, mogłam włóczyć się po łące wokół kaplicy, bez turystów wchodzących mi bez przerwy w kadr. Po drugiej stronie rzeki dostrzegam tak zwana cudowną fontannę.399A1048 Jak głosi historia, w tym miejscu w VII wieku spragniony święty Céneri podróżujący aż ze słonecznej Italii był wniebowzięty widząc tryskającą z ziemi wodę. Pobłogosławił źródło i jak opowiadają mieszkańcy, odtąd ta woda ma zdolność leczenia problemów z oczami. Św. Ceneri wybudował tutaj oratorium, na którego miejscu stoi właśnie ta malutka gotycka kaplica, zbudowana pod koniec XIV w. Podobno miejsce to było świadkiem wielu cudów. W środku kapliczki stoi ubrany na czerwono posąg św. Céneri, jego stopy są pokryte igłami, wbitymi przez młode desperacko szukają męża dziewczyny.

399A1233Ewolucja wioski naznaczona jest oczywiście różnymi konfliktami między innymi najazdami Normanów ze Skandynawii. Wg lokalnej legendy mieszkańców ukrytych w kościele przed normańską rzezią uratowały pszczoły. 399A1168

Kiedyś na wzgórzu stał zamek należący do rodziny Giroie, ale nic z niego nie pozostało.

399A1190

Saint Ceneri le Gerei zaliczana jest jak wspomniałam do najpiękniejszych wiosek Francji przez to przyciągała i nadal przyciąga wielu malarzy. Prowadzony przez dwie siostry Moisy w drugiej połowie XIX wieku zajazd Auberge des Sœurs Moisy był miejscem, w którym znani artyści lubią odpoczywać i malować. 399A0988Najbardziej oryginalną cechą tego zajazdu jest słynna Salle des Décapités, podobno ozdobiona intrygującym wachlarzem czarnych głów narysowanych węglem z profilu. Niestety Covid 19 skutecznie uniemożliwił mi zwiedzenie tego miejsca. 399A1175

Kościół Saint-Céneri króluje dumnie nad okolicą. Został zbudowany około 1090 roku. Posiada wiele cech charakterystycznych dla okresu romańskiego i podobno świetnie zachowane niezwykłe malowidła ścienne i witraże z różnych okresów. A także misternie wykonane z żelaza 12 rzeźb przedstawiających stacje drogi krzyżowej.  Nie widziałam, bo wszystko było głucho zamknięte na cztery spusty. 399A1240

 

Myślałam, że spędzę w wiosce najwyżej godzinę, ale spacer od kaplicy do mostu zajął mi dużo dłużej, bo przystawałam co minutę aby zrobić zdjęcie. Jeśli kiedykolwiek będziecie w tym departamencie to odwiedźcie to miejsce koniecznie. Nie pożałujecie.

399A1149399A1061a

 

Katedra w Peterborough

Zazwyczaj odwiedzając nowe miejsce koncentruję się na jego pozytywach. Czasami jest tak, że tych plusów jest tak dużo, iż tworzą wspaniałą całość i patrzymy z prawdziwą przyjemnością na odwiedzane miejsce, ale czasami kawałki układanki po prostu nie pasują do siebie. Być może jest jeden lub kilka uroczych detali, ale reszta jest jakby niedopasowana. Takie puzzle z różnych pudełek. Miasto, które odwiedziłam w zeszłym miesiącu jest właśnie takim źle skrojonym mundurkiem w moim odczuciu, ale ma coś, co rzuca na kolana: piękną, normandzko -gotycką katedrę. 

Pojechaliśmy do Peterborough w trakcie trwania huraganu Dennis, więc na ulicach były pustki. Wiało, padało i spacerowanie po ulicach miasta przypominało walkę Harrego Pottera z siłami zła. 399A2322smalllPrzywiodły nas w tamte rejony kubki smakowe, ale o tym napiszę w osobnym poście. Teraz skupię się na tym arcydziele sztuki normandzkiej. Katedra jest pod wezwaniem św. Piotra, Pawła i Andrzeja. Ufundowana została już w 654 przez syna króla Mercji (jednego z siedmiu królestw, z których potem powstała Anglia), bo pozazdrościł sąsiednim państwom chrześcijaństwa i ściągnął do siebie mnichów benedyktyńskich. Niestety pierwszy drewniany kościół obrócił się w popiół po najeździe Wikingów, a i z kilku następnych niewiele zostało. Pracę nad obecną katedrą rozpoczęto w 1118 roku, a ukończono sto lat później. Zalśniła na firmamencie angielskich kościołów.

399A2363small399A2378small399A2357small399A2375small

Do aktu supremacji Henryka 8 funkcjonowała jako opactwo benedyktyńskie, a po rozwiązaniu klasztoru stała się ośrodkiem praktykowania kultu anglikańskiego. W 1536 roku pochowano tutaj pierwszą, niechcianą żonę Henryka 8, Katarzynę Aragońską, a później Marię, królową Szkotów. Tę ostatnią jednak jej syn, gdy już został królem Anglii przeniósł do Westminster. Katedra jest jednym z najważniejszych, a przy tym nielicznych nienaruszonych, zabytków architektonicznych z tamtych czasów. W pewnym momencie odwiedził ją równie późniejszy święty Tomasz Becket.

399A2387small399A2396small399A2383small

Katedra jest w środku naprawde piękna i robi wrażenie. Wielokrotnie przebudowywana stała się mieszaniną stylów. Trio łuków tworzących Wielki Front Zachodni nie ma sobie równych w średniowiecznej architekturze.  Linia iglic za nim, zwieńczona niespotykanymi czterema wieżami, ewoluowała z bardziej praktycznych powodów. Najważniejszym z nich było zachowanie wcześniejszych wież normańskich, które stały się przestarzałe po dodaniu frontu gotyckiego.  Zamiast rozebrać i zastąpić je nowymi fragmentami murów, te stare wieże zostały zachowane i ozdobione gzymsami i innymi gotyckimi dekoracjami, a dwie nowe wieże zostały dodane, aby stworzyć ciągły fronton. Jest to prawdziwy unikat.

399A2333small

Cały kościół jest zbudowany z lokalnego  kamienia Barnack – drobnoziarnistego i najtrwalszego kamienia z kamieniołomów w pobliżu Stamford, zwanych „wzgórzami i dziurami Barnack”. 

Tyle o samej katedrze. Miasta samego nie zwiedzaliśmy, poza spacerem po głównym placu i wzdłuż rzeki Nene, gdzie zatrzymało nas na dłuższą chwilę stado pięknych łabędzi. 

399A2520small399A2507small

Caunes Minervois

To małe miasteczko zawiera pozostałości murów miejskich i ciekawe dziedzictwo architektoniczne: wąskie uliczki, rezydencje, takie jak Hotel Siccard i Hotel Alibert, stanowiące przykład architektury renesansowej w Aude. Jest tu też olbrzymie, stare opactwo Benedyktyńskie, na którego terenie odbywają się koncerty muzyki klasycznej, co tydzień od lipca do początku sierpnia każdego roku. W opactwie znajduje się stała ekspozycja muzealna obejmująca zarówno lokalną historię, jak i geologię. Organizowane są tu też pojedyncze wystawy i happeningi. Pod tym budynkami klasztornymi rozległe piwnice i krypty są wykorzystywane do regularnych wieczorów jazzowych i innych wydarzeń.

Mam dylemat, bo nie wiem czy Caunes jest ładnym miasteczkiem czy nie, bo tyle samo tu interesujących skwerków, co brzydoty. Leży na wschodnim skraju nasłonecznionych winnic Minervois i szlaków spacerowych w górach Montagne Noir, pełnych  jaskiń wapiennych, kamieniołomów marmuru i głębokich wąwozów rzecznych, a także zrujnowanych fortec katarskich.

Caunes słynie z lokalnego “szkarłatnego” marmuru o czerwonawo -pomarańczowym odcieniu, który był bardzo modny w XVIII wieku i był użyty do dekoracji Wielkiego Trianonu w Wersalu, Opery Paryskiej, czy Łuku Triumfalnego. Na ulicach Caunes, oraz wzdłuż tutejszej rzeki można dzisiaj oglądać marmurowe rzeźby stworzone przez lokalnych i przyjezdnych artystów. W miasteczku są galerie sztuki, organizuje się tu zajęcia i pokazy garncarskie.

Ciągle to miejsce mnie nie zauroczyło. Trochę brakuje mi kolorów i takich urokliwych detalii. Domy sa stare, ulice jak wspomniałam wąskie i trochę zbyt szare. Główną atrakcją jest opactwo, ale z wyglądu też nie rzuca na kolana, dziwnie schowane między budynkami. Spacerując wśród odrapanych budynków, nierównego bruku poczułam jednak intrygujący klimat tego miejsca i rozglądając się znalazłam parę perełek na których można było zawiesić oko. Pokażę wam parę zdjęć i sami zdecydujcie.

 W Caunes są 3 targi tygodniowo – we wtorki, czwartki i soboty – mimo że jest to wioska licząca zaledwie 1400 mieszkańców.

Tajemnica grobu Franciszka

Bez przesady mogę napisać, że turyści walą tłumnie do tego miasteczka lądem, wodą i powietrzem. Większość z nich chce zobaczyć imponujący kościół na wzgórzu wybudowany dla tego, który żadnych dóbr materialnych nie chciał. Bogactwem mu były śpiewające ptaki i kwitnące na łące kwiaty:

“Bierzmy przykład ze zwierząt i ptaków, które kiedy otrzymują pokarm, są zadowolone i szukają tylko tego, czego potrzebują z godziny na godzinę. Tak też i człowiek powinien być zadowolony z tego, co jest mu zaledwie umiarkowanie wystarczające do zaspokojenia potrzeb, nie prosząc o nic więcej.”                     Kwiatki św Franciszka.

st-francis-assisi

Był synem wpływowego kupca i jego młodzieńcze życie pełne było specjalnych przywilejów, które dają pieniądze. Trwonił je, ale i uczył się od ojca jak je na nowo zdobywać. Pewnego jednak dnia wszystko się zmieniło. Bogactwo przestało mieć dla niego wartość i zaczął oddawać je ubogim. Rozgniewanemu ojcu, który wyrzucił mu, że rozdaje jego pieniądze, oddał swoje odzienie. Ubrany tylko w prymitywny, zgrzebny wór odszedł z domu. Według legendy to Bóg do niego przemówił prosząc  by naprawił pęknięcia w psującym się, zdegenerowanym kościele. Franciszek, bo o nim mowa zabrał się do pracy. Zaczął od siebie. Nie zmieniał innych na siłę. Założył nowe bractwo, którego jednym z pierwszych postanowień było życie w ubóstwie. Patrząc teraz na bogaty kościół, który dla niego zbudowano w Asyżu, to nie do końca jestem przekonana, czy mu ta naprawa wyszła. Patrząc na to jak instytucja kościoła podchodzi do spraw pedofilii i nadmiernego bogactwa wśród księży, jak tuszuje jedną sprawę za drugą oraz czytając o polowaniach na czarownice, krucjatach, czy inkwizycji  to mi tego Franciszka po prostu żal. Przewraca się w grobie.

399A6998

Muszę jednak oddać sprawiedliwość świątyni, wybudowanej dla chwały Franciszka, ta bazylika jest bardzo piękna. Chwała za to architektom i budowniczym. Idealnie osadzona na zboczach wzgórza Subasio króluje z daleka nad całą okolicą.

399A7099Zaprojektowana z rozmachem na życzenie papieża Innocentego IV, jest jednym z najstarszych przykładów sztuki gotyckiej we Włoszech.

 

399A7008

Bazylika podzielona jest na dwie kondygnacje, z których wyższa miała służyć dla odprawiania liturgii, a niższa sprawowała funkcję krypty z grobem samego świętego. Górna część słynna jest przede wszystkim ze swoich fresków idących od ołtarza dookoła kościoła zgodnie z ruchem wskazówek zegara.

w środku 

Namalował je Giotto i jego uczniowie, a jego nowatorskie w tamtych czasach użycie kolorów i realistyczne odtwarzanie postaci zrewolucjonizowało zachodnie malarstwo. Malunki na ścianach przedstawiają sceny z życia świętego Franciszka.

W dolnej części jak już wspomniałam wyżej znajduje się grób Franciszka. I tutaj ciekawostka, lub nawet tajemnica.

grób Po śmierci Franciszka pochowano go w innym kościele w Asyżu, jednak papież Innocenty IV kanonizował go w bardzo krótkim czasie i zamówił wybudowanie dla niego osobnego kościoła. Spodziewał się, że do świętego, umiłowanego przez biedaków, tłumnie będą ciągnąć pielgrzymki. Tak też było, na Asyż ruszyły tłumy, a odpowiedzialni za kościół i święte zwłoki,  wystraszyli się, że jeśli po prostu postawi się przed ołtarzem grób, to zostanie on szybko rozkradziony dla relikwii. Poza tym bardzo, w owych czasach, bano się najazdów Saraceńskich. Dlatego sarkofag z trumną ukryto. Najprawdopodobniej nadzorujący budowę opat kazał ją gdzieś zamurować. Zrobiono to tak dobrze, że nikt go nie znalazł aż do 1818 roku, kiedy to, ówczesny papież wydał zgodę na odszukanie grobu. Dosłownie przekopano cały kościół i wreszcie znaleziono sarkofag z nienaruszonym ciałem świętego, a wraz z nim kilka przedmiotów, między innymi monety, koraliki, pierścień, których przeznaczenia nikt nie potrafił wytłumaczyć. Stworzyło to kilka teorii spiskowych, pogłębionych faktem, że te dziwne przedmioty zniknęły w tajemniczy sposób.

Fascynujące prawda?

Obecnie grobowiec dostępny jest dla pielgrzymów w dolnej części kościoła. Póki co nikt nie próbuje ukraść świętej czaszki.

399A7013399A7003399A7017

Przed bazyliką, dla wygody podróżujących do grobu wiernych, w  XV wieku dobudowano  renesansowy dziedziniec, otoczony kolumnadą, która wg mnie tylko dodała urody i majestyczności miejscu. 

399A7000

Na zakończenie tej krótkiej opowieści o kościele Franciszka w Asyżu szczerze wam polecam udanie się tam wczesnym rankiem. Na ulicach spotkacie tylko lokalnych i idealnie można robić zdjęcia bez foto-bomb w postaci włażących w kadr turystów. 

399A7007

 

 

Stow on the Wold

Stow on the Wold położone jest najwyżej ze wszystkich miejscowości w Cotswolds na 244m npm,  oraz bardzo nietypowo, bo na skrzyżowaniu siedmiu dróg, w tym tej najstarszej, zbudowanej przez Rzymian zwanej Roman Fosse Way. Jak na małe miasteczko przystało jest tam po prostu romantycznie uroczo. A rozwinęło się ono podobnie jak inne miejscowości w tym rejonie dzięki hodowli owiec i produkcji bardzo dobrej jakości wełnianych materiałów. Stow (13) Duży rynek świadczy o szczególnym znaczeniu miasta w przeszłości. Kiedyś odbywał się na nim słynny w rejonie, a nawet w całym kraju targ. Rocznie sprzedawano około dwadzieścia tysięcy owiec. Nadal wiele się tam dzieje, praktycznie co miesiąc organizowane są różnego rodzaju imprezy, handlowe i nie tylko.Stow (11) Stow (1)

Przyjemnie się spaceruje  po rynku i uliczkach, które pamiętają dawne dzieje. Budynki w kolorze pysznego miodu nadają miejscu tego specjalnego charakteru i atmosfery i pewnie opowiedzieć by mogły niejedną historię sprzed wieków.  Podobno jeden z tutejszych pubów, The Porch House jest najstarszą ciągle działającą gospodą w całej Anglii, pochodzi według niektórych źródeł z dziesiątego wieku.

Stow (6)Z jednej strony rynku stoi stary kamienny posąg z krzyżem, a po drugiej niesamowita pamiątka z dawnych czasów: dyby służące kiedyś do karania tutejszych złodziei. Taki nieszczęśnik zakuty w żelastwo mógł tam siedzieć bez jedzenia kilka dni, wystawiony na łaskę i niełaskę ludzi, którzy dla zabawy mogli na niego pluć, rzucać kamieniami lub choćby łaskotać godzinami. Stow (18)

Miasteczko to gratka również dla fanów fantastyki, wielbicieli Władcy Pierścieni. Pamiętacie może jak wyglądała Zachodnia Brama do Morii? Niektórzy wierzą, że studiujący w niedalekim Oksfordzie Tolkien przyjeżdżał w te strony i w lokalnym kościele pod wezwaniem św Edwarda znalazł inspiracje. Wielkie dębowe drzwi zachodniej fasady oplata masywny, kamienny portal, obramowany piękni, starymi cisami pamiętającymi czasy Cromwella. Stow (2)Jest to jedno z najbardziej fotografowanych miejsc w całym regionie. Zobaczcie fragment filmu, w którym bractwo odnajduje drzwi przy świetle księżyca, widzicie podobieństwo?

Znalezienie drzwi Durina, scena z filmu

Sam kościół jest wart odwiedzenia. Budowano go na przestrzeni kilku wieków, a jego najstarsze początki są pochodzą z czasów sprzed Wilhelma Zdobywcy. Stow (5)

Mieszkańcy Stow zapraszają do siebie zwłaszcza w maju i październiku, kiedy to odbywa się tutaj popularny Cygański Targ Koni. Sama jeszcze nie byłam, ale kto wie, może za rok.

Na zakończenie polecam jeszcze odwiedzenie małego sklepiku przyklejonego do siedziby burmistrza. Można tam zjeść najlepsze maślane cukierki przypominające w smaku nasze krówki.

 

 

Naunton – wioska w Cotswolds

Naunton, do którego was dzisiaj zapraszam położone jest w misie, której brzegi tworzą okoliczne wzgórza Cotswolds, a przez jej środek przepływa jak fajansowy wzór rzeka Windrush. 399A2130

Jest to urocza wioska, dotychczas nietknięta przez turystykę, w przeciwieństwie do swoich sąsiadek. Rozwinęła się oczywiście dzięki włókiennictwu, które kwitło w tym rejonie. Ale jej najpierwsze początki sięgają bardzo dawnych czasów.

Nie będę was oszukiwać, że ta wioska jest tak piękna jak Castle Combe czy Bibury lub, że jest tam masę rzeczy do zobaczenia lub zrobienia. Nie ma. Niemniej jednak jeśli będziecie już w Cotswolds i macie taką możliwość to wpadnijcie tu choć na chwilę. Warto przejść się spacerkiem w ciszy i spokoju i pooddychać świeżym powietrzem. Wszystkie tutejsze budynki, poza siedzibą władz lokalnych są wybudowane z lokalnego, o delikatnym miodowym kolorze kamienia i pokryte typową dla regionu, szarą dachówką. 399A2159399A2128

 

Na jednym ze wzniesień stoi średniowieczny, kamienny kościół pod wezwaniem św Andrzeja. Podczas prac remontowych znaleziono tam wyryty w kamieniu saski krzyż świadczący o sędziwości miejsca.  Świątynia ma dostojną, prostopadłościenną wieżę ze sterczynami i gargulcami, a we wnętrzu piękną, rzeźbioną, kamienną ambonę i chrzcielnicę z początku XV wieku. 399A2120

Jeśli tu dotrzecie, przyjrzyjcie się zegarowi na wieży, który posiada dwie tarcze słoneczne po dwóch stronach budowli.  Jedna ma wygrawerowany napis Lux Umbra Dei, co oznacza światło jest cieniem Boga. 399A2116

 

Z ciekawostek, jakie znalazłam na uwagę zasługuje jedynie wzmianka, że w szestnastym wieku rektorem kościoła został renesansowy poeta Ulpian Fulwell, który jako pierwszy tutejszy ksiądz wziął sobie żonę, a nawet dwie ( jedna po drugiej, nie dwie na raz)

Naunton słynie z nietypowego zabytku, wybudowanego w 1660 r gołębnika. Idąc wzdłuż głównej drogi na pewno ujrzycie drogowskaz do tego miejsca. Położony na łące, nad rzeką wygląda naprawdę malowniczo. 399A2152

 

I tyle jest tu do zobaczenia. Mnie się jeszcze spodobało drzewo, w moim mniemaniu z pośladkami, ale może to moja wyobraźnia widzi rzeczy, których nie ma. A wy jak myślicie? 399A2126

 

Jeśli będziecie mieć czas, to, po uroczym spacerze zapraszam was do pubu Black Horse Inn, gdzie można skosztować piw z lokalnego browaru i potraw z wyhodowanych tutaj produktów.

Więcej o Cotswolds tutaj: Cotswolds

Le Bec Hellouin – bajkowa wioska

Mój blog nazywa się Małe miasteczka nie bez powodu. Uwielbiam odkrywać takie urocze, nieznane bliżej światu miejsca, miasteczka i wioski i praktycznie wszędzie znajduję coś, co mnie fascynuje. Ukochanym moim krajem jest Francja, która obfituje w takie  perełki. Jest nawet lista najpiękniejszych francuskich wiosek. Pisałam już o tym kilkakrotnie, choćby tutaj:Najpiękniejsze wioski francuskie

Ale nie wiem czy pisałam, że zawzięłam się i postanowiłam prędzej czy później odwiedzić je wszystkie. Mój mąż jeszcze o tym nie wie, choć pewnie się domyśla. Świadomie czy mniej świadomie zabrał mnie ostatnio do miasteczka z listy: Le Bec-Hellouin i oczywiście zakochałam się w brukowanych uliczkach, w średniowiecznej wieży kościoła, w kolorowo malowanych domach i w opactwie, ale po kolei.collage wioska

Wioska znajduje się w  Normandii, w departamencie Eure, a najbliższe większe miasto to Rouen, o którym też niedługo napiszę. Nie jest to duża miejscowość, raptem 3 ulice na krzyż, rozrosła się jednak wokół starego średniowiecznego opactwa Benedyktynów, które w czasach Anglo-Normandzkiego królestwa cieszyło się tak dużym poważaniem, że stąd wysyłano kolejnych opatów do Canterbury.collage abbey

Klasztor założył ok. 1034 r. rycerz Hellouin lub Herluin, by po latach wojaczki oddać się powinnościom duchowym. To od jego imienia pochodzi część nazwy wioski. Druga część Bec to strumyk, który wije się radośnie w tutejszej dolinie.collage abbey2

Opactwo w swej historii ucierpiało dwukrotnie, najpierw zniszczyli je Anglicy podczas wojny stuletniej, ale największe szkody wyrządziła oczywiście rewolucja kiedy to zlikwidowano wszystkie zakony, a ich siedziby były skutecznie splądrowane. Le Bec Hellouin zamieniono wówczas na baraki kawalerii. Mnisi powrócili tu dopiero po wojnie, a za nimi w 1950 roku przybyły mniszki, które zbudowały swój własny klasztor dwa kilometry stąd.Le Bec Village (63)

Miejscowość Bec-Hellouin wyróżnia się nie tylko swoim dziedzictwem religijnym, ale także ujmującą, malowniczą scenerią, spokojnymi, kolorowo ukwieconymi uliczkami i pięknie odnowionymi domami z muru pruskiego. Na całością czuwa widoczna z daleka strzelista wieża St Nicholas, a w sercu wioski stoi inny wiekowy kościół pod wezwaniem św Andrzeja.collage church

Le Bec Village (59)

Na zakończenie chciałabym was jeszcze zaprosić na obiad do tutejszej oberży Auberge De L’Abbaye. Wnętrza są typowe dla tego regionu Normandii, a właściciele odnowili i pogłębili jeszcze charakter miejsca, dodając piękne tkaniny i dekoracje. Serwowane jedzenie bazuje na lokalnych, sezonowych produktach, a restauracja słynie przede wszystkich ze swojego domowego gęsiego pasztetu (foie gras).  Mnie zachwyciła natomiast przystawka z ryby i owoców morza: Le Bec Village (32)

Zamek, którego nie ma

Mieliście kiedyś tak, że jedziecie samochodem, przejeżdżacie przez nieznaną wioskę i nagle jakaś siła wyższa każe wam się zatrzymać, bo jest ładnie? Mnie się to ostatnio przytrafiło. Miejscowość nazywa się Hadlow. Stanęłam, bo wydawało mi się, że zobaczyłam zamek, choć jak się okazało zamku już nie ma. 399A8604Pozostała po nim brama i wysoka, niezwykle intrygująco wyglądająca wieża. Niezwykle, bo wśród pól i ogrodów Kentu nie spodziewałam się zobaczyć strzelistej wieżyczki, zupełnie jak budowle z Oksfordu. Zatrzymałam się i oczywiście sięgnęłam po telefon z wujkiem Google na ekranie. Okazało się, że wioska jest bardzo stara. W średniowieczu istniał tutaj dwór należący do Braci Szpitalników, a później wybudowano zamek, z którego ostały się, jak już wspomniałam, wieża i brama. Zamek zburzono w 20 wieku, wieża przetrwała, bo już wtedy wpisana była na listę zabytków. Niestety nie ma do niej żadnego dostępu, bo posiadłość znajduje się w rękach prywatnych. Niemniej warto ją zobaczyć choćby z daleka.399A8616

Poza pozostałościami zamku polecam spacer do lokalnego kościoła pod wezwaniem Marii. Typowy angielski kościółek, zbudowany z kentowskiego wapienia pamięta czasy sprzed najazdu Normanów. Jest uroczy.399A8608 Otoczony drzewami i cmentarzem, wśród których można sobie chodzić i rozmyślać o minionych czasach, a później po tak nakarmionej duszy, można nakarmić i ciało w lokalnej piekarni. Niestety w Anglii coraz mniej jest wiosek i miast, w których można znaleźć sklepy piekące na miejscu własny chleb. Hadlow jest jednym z tych miejsc.399A8631

Obecnie wioska jest spokojnym miejscem, niewiele się tu dzieje, a na mapie widnieje przede wszystkim ze względu na istniejącą tu od dawna głośną szkołą rolniczą. Na przełomie XIX i XX wieku było tu gwarno i ruchliwie. W wiosce działały dwa potężne browary produkujący angielskie ales z Hadlow. Niestety schyłek XX wieku zobaczył ich upadek. 399A8602Pozostałości po nich, piękne budynki, ze strzelistymi dachami zamieniono na mieszkania. Podobny los spotkał działające na rzece Bourne młyny. Choć jeden z nich został rozebrany na części, a następnie przeniesiony do skansenu w Sandling, o którym pisałam tutaj: Muzeum of Kent Life

Spędziłam w Hadlow chyba tylko godzinę. W lokalnym sklepie kupiłam świeże zioła, a w piekarni chlebek, co mnie niezwykle ucieszyło. I pojechałam dalej, ale jeśli będziecie kiedyś przejeżdżać przez wioskę to zatrzymajcie się na parę chwil. Warto