Miejsce pełne tajemnic i sekretów, gdzie drzewa mają twarze, a spod kamyczków spoglądają na nas czyjeś oczy.



Tam właśnie pojechaliśmy pewnego ranka, spragnieni przygodny i cienia od gorącego słońca. Pogoda nam zdecydowanie dopisuje, zupełnie nie po angielsku.
Groombridge Place to dawna posiadłość magnacka, przerobiona na raj dla dziecięcej wyobraźni. Kamienny dwór jest imponujący, otoczony fosą i ogrodami, niestety zamknięty dla zwiedzających.
Jednak na pewno sporo z was widziało jego wnętrze, bo to tutaj nakręcono kilka kostiumowych dramatów, z „Dumą i uprzedzeniem” na czele ( dwór służył, jako dom rodziny Bennet).
Wygląd dworu pozostał praktycznie w stanie niezmienionym od 350 lat, kiedy to zaprojektował go, ówczesny właściciel posiadłości Philip Pader, przy współpracy swojego przyjaciela, wielkiego architekta Christophera Wrena. Nic dziwnego, że filmowcy uważają go za idealne miejsce do kręcenia tam historycznych melodramatów. Urokowi nie oparł się także Peter Greenaway i stworzył tutaj swój słynny ‘Kontrakt Rysownika”.
Groombridge Place to raj dla dzieci. Zaraz przy wejściu są kafejki, gdzie można zaopatrzyć się w pyszne produkowane tutaj lody. Zaraz za lodziarnią jest tajemniczy, rodem z Krainy Czarów labirynt, wycięty w żywopłocie. Gdy już odnajdziemy wyjście można popłynąć łódką po bajkowym kanale- tunelu stworzonym przez płaczące wierzby. Łódka zwiezie nas na łąkę, na której co kilka godzin odbywają się pokazy ptaków drapieżnych. Nam udało się zobaczyć orła, jastrzębia i sokoła. Urocza małżeńska para z wigorem opowiadała anegdotki o swoich pupilach, a ptaki niepokojąco blisko latały nad naszymi głowami.



Z łąki droga prowadzi do odosobnionego świata Robinsona Crusoe. Tutaj dzieci mogą się wyszaleć na dobre. Dwa olbrzymie domki na drzewie i wieża widokowa połączone są wiszącymi mostami, po których można biegać dowoli, wspinać się po linach itp. Konstrukcja została zainspirowana przez telewizyjnych serial dla dzieci o słynnym więźniu bezludnej wyspy.
Jest to jednak dopiero początek przygody. Wspinając się w górę, odwiedzamy w lesie dinozaury, tajemnicze tunele, wioskę indiańską, ukryte jeziora, paprotkowy las z czasów jurajskich, pogańskie kopce i miejsca obrzędów, a nawet cygański tabor.


Największą jednak atrakcją jest Boardwalk Challenge, podniesiona platforma, po której można chodzić, połączona w niektórych miejscach linami, gdzie można przemieszczać się dalej na linach, alla tarzan.

Sprowadzone w dziewiętnastym wieku gigantyczne sekwoje stały się podstawą do stworzenia na nich fruwających wysoko huśtawek. Przyznam się wam po cichu, że moja wyobraźnia wariuje w takich miejscach i choć na chwilkę chciałabym być znowu dzieckiem.
Dorosłym tam też się spodoba, zwłaszcza miłośnikom ogrodów i kryminałów, bo częstym gościem dworu był Artur Conan Doyle, autor serii o słynnym detektywie Sherlocku. Nie dziwię się, że wyobraźnia pisarza stworzyła takie niesamowite historie, spacer po lesie i ogrodach na pewno przyczynił się do stymulacji umysłu. Zaraz przy wejściu do ogrodu jest mały domek, w którym odtworzono gabinet wielkiego pisarza. 
Stare, oprawione w skórę książki i dębowe meble przenoszą nas w zupełnie inny świat tajemnic. Conan Doyle tu, w Groombridge umieścił akcję swojej ostatniej powieści o Sherlocku „Dolina Strachu”. Posiadłość jest tam przemianowana na Birlstone Manor. Najbardziej zakochał się tutaj Artur w ogrodach, a jego ulubionym był Drunken Garden.


W Groombridge Place wiele się dzieje, warto sprawdzić ich stronę internetową, bo organizowane są tam specjalne shows, przedstawienia teatralne ( np. o Piotrusiu Panie), zajęcia plastyczne z dziećmi, bale kostiumowe, czy lekcje strzelania z łuku. Lunch można zjeść na miejscu w kafejce, lub po prostu urządzić sobie piknik w lesie, lub na łące, lub wśród cudownie pnących się winorośli, bo w Groombridge Place jest najprawdziwsza winnica.
Jedzenie w kafejce jest normalno- angielsko- nijakie, ale polecam skosztować lody, lub napić się koli i lemoniady, ale nie tych, które obecnie można znaleźć w sklepach, tylko opartych na dawnych wiktoriańskich przepisach. Moje dzieci najpierw nie chciały spróbować, a gdy je przekonałam nie chciały mi oddać, bo tak im smakowało.
Tutaj podaję link do strony internetowej : Groombridge Place Webside