Gdybym nie była z urodzenia krakowianką, to zrobiłabym wszystko, by zostać wrocławianką. Tak mi się bowiem podoba to miasto, jego atmosfera, ludzie itd. Chodząc po wrocławskich ulicach ma się wrażenie, że świat uśmiecha się do nas, że jest jakby przyjemniejszy, milszy. A to wszystko przez krasnale…
Bo wiecie, że te małe karzełki przybyły nad Odrę dawno dawno temu i osiedliły się tutaj na stałe wraz ze słowiańskimi mieszkańcami tych rejonów. Współżycie układało się różnie, ale po latach, albo i wiekach ludzie i krasnoludki nauczyli się żyć ze sobą w pełnej symbiozie.
By uczcić swoich niewidocznych na co dzień obywateli, miasto Wrocław postanowiło postawić im posag, a w zasadzie wiele posągów. Podobno jest ich już prawie 400. Mnie się udało zebrać może z 40 do kolekcji fotek. Obiecuje sobie odwiedzić Wrocław jeszcze wiele razy i powiększać moją kolekcję.
Wg strony krasnale.pl te małe ludziki pojawiły się w mieście w formie rysunków i graffiti na murach już w latach 80 tych, kiedy ówczesny reżim mocno dawał ludziom popalić. Były one formą protestu. W roku 1988 podobno 20 tys. ludzi w pomarańczowych czapeczkach przeszło ulicami Wrocławia. Potem komunizm upadł i na chwile zapomniano o krasnalach, aż w 2003 roku prezydent miasta przypomniał sobie o nich i odsłonił tablice upamiętniającą ruch krasnali. W 2005 pierwsze krasnoludki pojawiły się na ulicach miasta, a potem ich liczba zaczęła rosnąć jak grzyby po deszczu.
Mam nawet kilka ulubionych, pierwszy to gazeciarz, przed którym stoi filiżanka kawy, drugi to oczywiście mój ukochany Van Gogh, trzecia to feministka walcząca o glosy kobiet, a czwarty to fotograf. Takie małe cząstki mojej osobowosci, moje wewnętrzne krasnale.
A które są wasze?
Ja lubię tego na motorze i tego z ostatnich zdjęć, siedzącego.
Świetne są te krasnale, nie wszystkie widziałam..
PolubieniePolubione przez 1 osoba
A słyszałaś może, że major Fydrych, twórca Pomarańczowej Alternatywy procesował się z prezydentem Dutkiewiczem o te krasnale? Przegrał, bo obecne wrocławskie nijak nie przypominają tych jego pomarańczowych 😉
Słabość mam do Syzyfków, bo to jedne z pierwszych i do Paragrafka, tak trochę ze względów osobistych.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nie słyszałam i trochę mi smutno z tego powodu, bo wyglada, że nie ma w naszym kraju miejsca, gdzie ludzie sie o coś nie kłócą. Nawet o takie cudne krasnale. Rozumiem twoja słabość do Syzyfkow, są ekstra
PolubieniePolubienie
Jakiś czas temu, u mnie w Katowicach też pojawiły się takie małe stwory. Tyle, że są one związane ze śląską kulturą i legendami (Bebok, Skarbnik, Strziga, Utopek etc.).
Przy okazji zapraszam także wszystkich do siebie:
http://fotowojaze.pl/zamek-w-lesnicy-wroclawska-posiadlosc/
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zdecydowanie muszę w końcu odwiedzić Katowice
PolubieniePolubienie
Wrocław jest w planie rodzinnych wycieczek , już raz się nie udało ale znów złapałam bakcyla na to miasto dzięki Twojemu wpisowi. Ciekawe ile krasnali my spotkamy na swojej drodze:)
PolubieniePolubienie
Krasnale są super Sam kiedyś popełniłem podobny artykuł :).
PolubieniePolubienie
Tyle osób już mi mówiło o krasnalach i w ogóle że Wrocław jest świetnym miastem. Jeszcze nigdy nie miałam okazji tam być, ale mam nadziej, że w końcu się uda 😊
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Też nam się Wrocław strasznie spodobał, a te krasnale tylko dodają miastu uroku. Są przecudne! My to nawet podczas zwiedzania Wrocławia zabawiliśmy się w grę, kto ich więcej znajdzie 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Uwielbiam krasnale, one dodaje pięknego uroku Wrocławowi, który też jest jednym z moich ulubionych miast w Polsce 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Urokliwe są – kiedyś muszę przejść ich szlakiem! Tekst się przyda.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wroclaw to moje rodzinne miasto. Choc mieszkam teraz w Anglii, uwielbiam regularnie je odwiedzac. I ciesze sie ze nie tylko ja uwazam, ze ma wyjatkowa energie:)
PolubieniePolubienie
Czy ktoś policzył ile ich jest 🙂 ?
PolubieniePolubienie
Pingback: 2019 bye bye – Małe miasteczka Dee