Naunton, do którego was dzisiaj zapraszam położone jest w misie, której brzegi tworzą okoliczne wzgórza Cotswolds, a przez jej środek przepływa jak fajansowy wzór rzeka Windrush.
Jest to urocza wioska, dotychczas nietknięta przez turystykę, w przeciwieństwie do swoich sąsiadek. Rozwinęła się oczywiście dzięki włókiennictwu, które kwitło w tym rejonie. Ale jej najpierwsze początki sięgają bardzo dawnych czasów.
Nie będę was oszukiwać, że ta wioska jest tak piękna jak Castle Combe czy Bibury lub, że jest tam masę rzeczy do zobaczenia lub zrobienia. Nie ma. Niemniej jednak jeśli będziecie już w Cotswolds i macie taką możliwość to wpadnijcie tu choć na chwilę. Warto przejść się spacerkiem w ciszy i spokoju i pooddychać świeżym powietrzem. Wszystkie tutejsze budynki, poza siedzibą władz lokalnych są wybudowane z lokalnego, o delikatnym miodowym kolorze kamienia i pokryte typową dla regionu, szarą dachówką.
Na jednym ze wzniesień stoi średniowieczny, kamienny kościół pod wezwaniem św Andrzeja. Podczas prac remontowych znaleziono tam wyryty w kamieniu saski krzyż świadczący o sędziwości miejsca. Świątynia ma dostojną, prostopadłościenną wieżę ze sterczynami i gargulcami, a we wnętrzu piękną, rzeźbioną, kamienną ambonę i chrzcielnicę z początku XV wieku.
Jeśli tu dotrzecie, przyjrzyjcie się zegarowi na wieży, który posiada dwie tarcze słoneczne po dwóch stronach budowli. Jedna ma wygrawerowany napis Lux Umbra Dei, co oznacza światło jest cieniem Boga.
Z ciekawostek, jakie znalazłam na uwagę zasługuje jedynie wzmianka, że w szestnastym wieku rektorem kościoła został renesansowy poeta Ulpian Fulwell, który jako pierwszy tutejszy ksiądz wziął sobie żonę, a nawet dwie ( jedna po drugiej, nie dwie na raz)
Naunton słynie z nietypowego zabytku, wybudowanego w 1660 r gołębnika. Idąc wzdłuż głównej drogi na pewno ujrzycie drogowskaz do tego miejsca. Położony na łące, nad rzeką wygląda naprawdę malowniczo.
I tyle jest tu do zobaczenia. Mnie się jeszcze spodobało drzewo, w moim mniemaniu z pośladkami, ale może to moja wyobraźnia widzi rzeczy, których nie ma. A wy jak myślicie?
Jeśli będziecie mieć czas, to, po uroczym spacerze zapraszam was do pubu Black Horse Inn, gdzie można skosztować piw z lokalnego browaru i potraw z wyhodowanych tutaj produktów.
Więcej o Cotswolds tutaj: Cotswolds
miasteczko urocze 🙂
PolubieniePolubienie
Wydaje się to odrobinę zapomniane i zaniedbane miejsce. Mimo wszystko, klimatyczne, zwłaszcza, gdyby ktoś o nie bardziej zadbał
PolubieniePolubienie
No i dobrze, że ta wioska jest poza turystycznymi szlakami,że z autokaru nie wysypuje się stado japońskich turystów.
Miejsce idealne na spacery i odpoczynek.
Uwielbiam zegary słoneczne i szukam ich wszędzie,gdzie jestem.Już dla tego zegara pojechałabym do tej wioseczki.
Drzewo fantastyczne i dobre porównanie-).
Jak jeszcze tam jest pub z lokalnym piwem i produktami, to pełnia szczęścia.
Kocham takie trochę zapomniane miejscowości.
Pozdrawiam-)
PolubieniePolubienie
Lubię wracać do Twojego bloga. Mimo, że raczej w tym roku nie zobaczę tej wioski, bo póki co podróżuję gdzie indziej. Szczypta magii i wybrane przez Ciebie miejsca zawsze powodują u mnie uśmiech. Nie są oklepane, pachną historią i tajemnicą. Dlatego jak zawitam do UK to dodatkowe tysiąc wejść będzie ode mnie.:-)
PS. Pierwszy Twój artykuł przeczytałam w Klubie Polek.
PolubieniePolubienie
Kościółek bardzo prezypomina ten u mnie na wiosce ale nie dziwi mnie to za bardzo ponoieważ jest anglikański. Kilfinaghty Church wybudowany 300 lat temu został zagospodarowany jako biblioteka publiczna. Też ma taką wieżyczę ale niestety nie ma zegara. Z początku sobie pomyślałam, że jakieś wandale pomalowali go czerwonym sprayem ale w zbliżeniu zegar wygląda rewelacyjnie. Bardzo mi się podobają takie miejsca. Wiem, że większość tych odległych od miasta miejsc nie tętni życiem ale mają za to swoją historię i klimat. ps. A’propo Twojego drzewa to ja tam widzę człowieka unoszącego ręce i zakrywającego sobie twarz (takie dwa łokcie) … i za Chiny nie wiem gdzie Ty widzisz tam pośladki 😀
PolubieniePolubienie
Ja tam lubię czasami odetchnąć od tych wszystkich olbrzymich zabytków, które zostały opisane i zwiedzone wzdłuż i wszerz. W tych nieodkrytych jeszcze miejscach można poczuć magię miejsc. Tam jeszcze czasami odnajdziemy ich klimat i nabierzemy dystansu. Kamienny kościół pod wezwaniem św Andrzeja – piękne 🙂
PolubieniePolubienie
Lubię takie małe angielskie „zadupia” .Sama mieszkam w małej wiosce w County Durham i nie zamieniłabym jej na żadne city.
PolubieniePolubienie
Zaglądam tu ciągle z radością na serduszku! Uwielbiam Twoją Anglię. Skrzętnie też przygotowuję listę, aby kiedyś wybrać się tam Twoimi szlakami. 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zapraszam serdecznie, dla ciebie może tu być raj na ziemi. Same katedry zachwycają, moja ulubiona to Ely
PolubieniePolubienie