Mieliście kiedyś tak, że jedziecie samochodem, przejeżdżacie przez nieznaną wioskę i nagle jakaś siła wyższa każe wam się zatrzymać, bo jest ładnie? Mnie się to ostatnio przytrafiło. Miejscowość nazywa się Hadlow. Stanęłam, bo wydawało mi się, że zobaczyłam zamek, choć jak się okazało zamku już nie ma. Pozostała po nim brama i wysoka, niezwykle intrygująco wyglądająca wieża. Niezwykle, bo wśród pól i ogrodów Kentu nie spodziewałam się zobaczyć strzelistej wieżyczki, zupełnie jak budowle z Oksfordu. Zatrzymałam się i oczywiście sięgnęłam po telefon z wujkiem Google na ekranie. Okazało się, że wioska jest bardzo stara. W średniowieczu istniał tutaj dwór należący do Braci Szpitalników, a później wybudowano zamek, z którego ostały się, jak już wspomniałam, wieża i brama. Zamek zburzono w 20 wieku, wieża przetrwała, bo już wtedy wpisana była na listę zabytków. Niestety nie ma do niej żadnego dostępu, bo posiadłość znajduje się w rękach prywatnych. Niemniej warto ją zobaczyć choćby z daleka.
Poza pozostałościami zamku polecam spacer do lokalnego kościoła pod wezwaniem Marii. Typowy angielski kościółek, zbudowany z kentowskiego wapienia pamięta czasy sprzed najazdu Normanów. Jest uroczy. Otoczony drzewami i cmentarzem, wśród których można sobie chodzić i rozmyślać o minionych czasach, a później po tak nakarmionej duszy, można nakarmić i ciało w lokalnej piekarni. Niestety w Anglii coraz mniej jest wiosek i miast, w których można znaleźć sklepy piekące na miejscu własny chleb. Hadlow jest jednym z tych miejsc.
Obecnie wioska jest spokojnym miejscem, niewiele się tu dzieje, a na mapie widnieje przede wszystkim ze względu na istniejącą tu od dawna głośną szkołą rolniczą. Na przełomie XIX i XX wieku było tu gwarno i ruchliwie. W wiosce działały dwa potężne browary produkujący angielskie ales z Hadlow. Niestety schyłek XX wieku zobaczył ich upadek. Pozostałości po nich, piękne budynki, ze strzelistymi dachami zamieniono na mieszkania. Podobny los spotkał działające na rzece Bourne młyny. Choć jeden z nich został rozebrany na części, a następnie przeniesiony do skansenu w Sandling, o którym pisałam tutaj: Muzeum of Kent Life
Spędziłam w Hadlow chyba tylko godzinę. W lokalnym sklepie kupiłam świeże zioła, a w piekarni chlebek, co mnie niezwykle ucieszyło. I pojechałam dalej, ale jeśli będziecie kiedyś przejeżdżać przez wioskę to zatrzymajcie się na parę chwil. Warto
Śliczne zdjęcia, aż chce się to zobaczyć na żywo 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Niesamowite zdjęcia! Uwielbiam takie urokliwe miejsca! 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Super fotki- zwłaszcza ten zamknij w słońcu!!! Mega!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Intrygujący tytuł 🙂
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Przepiekne miejsce i zdjecia!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zaciekawiłaś mnie będę tu wpadał
PolubieniePolubienie
Zamek a za nim słońce, cudne! nie dziwię się, że się zatrzymałaś..
PolubieniePolubione przez 1 osoba
W Dublinie byłaś? 🙂 Lecę tam za 2 tygodnie i może coś mi polecisz, bo masz farta do urokliwych miejsc 🙂
PolubieniePolubienie
Byłam dość dawno temu, to miasto jest urokliwe, ale trochę nudne. Tzn jeśli skosztujesz wieczornego życia w pubach to poczujesz smak Irlandii. A do zobaczenia polecam ulicę literatów, destylarnie Jamesona, browary Guinessa, poza tym niektóre pomniki Joyca, Wilda, Molly. Dużo zalezy od pogody, bo jak pada, to wszystko wydaje się szare. Daj znać jak Tobie sie podoba, bo wracam tam za rok, na urodziny przyjaciółki 😊
PolubieniePolubienie
Wracam pod koniec lutego, ale notka chyba przełoży się w czasie, bo tydzień po powrocie wyruszam do Włoch, więc czasu stosunkowo mało na przepakowanie się, a co dopiero notki… ale dam znać na pewno!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Super, baw się dobrze
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jak klimatycznie 🙂 fajnie jest przypadkiem trafić na takie miejsca, to duża zaleta zwiedzania samochodem
PolubieniePolubienie
Pingback: Taka spokojna wioska… – Małe miasteczka Dee