Kolejny tekst dla Klubu Polek na Obczyźnie. Teraz bierzemy się za bary z naszymi wyobrażeniami sprzed wyjazdu i po… Co się zmieniło w naszym postrzeganiu kraju i jego mieszkańców, po latach spędzonych na emigracji? W moim przypadku skupię się głównie na ludziach, których spotkałam na swej drodze. Zapraszam
Nie planowałam przyjazdu do Anglii, wyszło jak wyszło. Miałam tu zostać pół roku, a jestem już dziewiętnasty rok. Moje wyobrażenia o kraju nad Tamizą były niewielkie; Anglicy są flegmatyczni, zadufani w sobie, piją o 5 herbatę, żyją w ciągłej mgle i u nich w kraju bez przerwy pada. Poza tym wiedziałam, że mają królową, a ta instytucja skutecznie mnie odpychała. Słyszałam jeszcze o Oksford i Cambridge, więc myślałam, że mieszkają tu same snoby po uniwersytetach. Słyszałam o Manchester United, więc myślałam, że wszyscy grają w piłkę. Wielka moja ignorancja! Z takim bagażem stereotypów stanęłam na brytyjskiej ziemi i przeżyłam szok. Anglików, których opisałam serwują nam filmy na podstawie Austen czy romantyczne komedie z Hugh Grantem, nijak ma się to do zwykłego zjadacza chleba.
Przyjechałam do UK jeszcze w czasach przedunijnych. Ciężko było, nie powiem. Na granicach trzepali nas niemiłosiernie, praca, jeśli się nie miało wizy była bardzo limitowana. Jak większość Polek miałam epizody ze sprzątaniem i kelnerowaniem za marne pieniądze, no, bo kto poprosi o podwyżkę, gdy się nie ma pozwolenia na pracę. Na szczęście dla mnie wizę szybko zdobyłam. Przez te pierwsze kilka miesięcy przyswoiłam sobie inne stereotypy o Anglikach: że są nierodzinni, nie można się z nimi zaprzyjaźnić, że nie mają poczucia odpowiedzialności, że są leniwi, nie mają gustu, siedzą na zasiłkach, nie pomagają sobie, za wszystko trzeba im płacić, a ulubioną ich rozrywką są zakupy. Polacy wydawali mi się tacy fantastyczni, ciężko pracujący, inteligentni, pomocni itd. itd.

W 1998 roku
Minęło 18 lat:
Pracowałam w wielu miejscach i z rozmaitymi ludźmi. Mam przyjaciół z różnych miejsc na świecie. Mam przyjaciół Anglików i Polaków. Jakie wnioski wyciągnęłam po tych latach doświadczeń?
– Anglicy są bardzo rodzinni, ale inaczej niż my to postrzegamy. Nie zapraszają całych rodzin na obiadki do domu, bo domy są zdecydowanie tutaj za małe. Za to regularnie spotykają się w pubach, to jest ich taki lokalny pokój dzienny, czy salon. Rodzinnie wyjeżdżają na wakacje, z babciami i dziadkami włącznie, choć jeżdżą też osobno np. mąż jedzie z kolegami, żona z koleżankami i szczerze powiedziawszy taki oddech od związku wydaje mi się całkiem zdrowy. Anglicy nie spędzają dni pichcąc potrawy na święta, czy sprzątając zapomniane zakamarki, za to zawsze zabierają gdzieś dzieci, bo święta w Anglii są dla dzieci. Potrafią stworzyć naprawdę magiczną atmosferę w te dni.
– Z Anglikami można się zaprzyjaźnić, ale trzeba im wyjść naprzeciw. Zauważyłam, że my Polacy często robimy błąd próbując nawrócić Anglików do naszych zwyczajów, potraw i to jest błąd. Oni lubią swoje rzeczy i jest dla nich wyzwaniem spróbowanie czegoś innego, tak jak dla nas jest wyzwaniem polubienie np. angielskiego chleba.

Zwariowana grupa moich międzynarodowych, w tym angielskich przyjaciół
– Z poczuciem odpowiedzialności bywa różnie. System jest taki, że ignorancją można się wywinąć z wielu rzeczy. Są osoby odpowiedzialne, znam wielu takich i są i tacy, którzy wszystko mają gdzieś
– Podobnie jest z lenistwem. Znam ciężkopracujących Brytyjczyków. Znam siedzących na zasiłkach i wykorzystujących system. Niestety w Anglii jest bardzo łatwo dostać zasiłek i niestety szkoły są bardzo zróżnicowane społecznie i czasami nie potrzeba wiele by je skończyć. Brak edukacji wg mnie idzie w parze z brakiem zainteresowania pracą.
– Miałam sytuacje, gdy potrzebowałam pomocy i nie zawiodłam się na Anglikach, za to bardzo zawiodłam się na Polakach. Tak samo z płaceniem za pomoc. Widziałam wielokrotnie jak Polacy naciągają swoich rodaków, widziałam jak Anglicy płacą członkom rodziny np. za prace przy remoncie, czy za opiekę nad dziećmi. Ale znam sytuacje pomocy bezinteresownej.
– Potwierdziło mi się, że zakupy są ulubioną rozrywką Anglików, uwielbiają kupować, ale to też chyba napędza ich gospodarkę. Niestety prawdą jest, że często akceptują bylejakość. W Anglii można kupić wiele rzeczy tanio, ale, z jakością bywa różnie. Znam jednak i takie osoby, które byle czego nie akceptują.
A apropos tych moich „przedwyjazdowych” wyobrażeń to znam również kilkoro angielskich snobów po uniwersytetach, pijących herbatkę o 5. Znam i takich, co piją herbatkę, ale nie są snobami, albo takich, co skończyli uniwersytety i nie piją herbatki. Wniosek? W każdym stereotypie jest trochę prawdy, ale ludzie jak wszędzie na świecie są zróżnicowani.
Teraz wezmę na tapetę rodaków: przez ostatnie 18 lat odkryłam, że nie są oni ani tacy fantastyczni jak myślałam wyjeżdżając, i nie wszyscy są inteligentni. To prawda, że potrafią ciężko pracować, ale bardzo często pracują bez głowy. Lubią spiskować i knuć za plecami innych. Z bezinteresowną pomocą też bywa różnie, znam kilka takich przypadków, że włos dęba staje, ale mam wśród Polaków przyjaciół, na których wiem, że zawsze mogę liczyć.
Przez te ostatnie 18 lat pokochałam Anglię, ciągle kocham Polskę, choć już nie tęsknię. Wychodzę z założenia, że mam dwie ojczyzny i dobrze mi z tym. Znalazłam moje miejsce na ziemi

okno mojego miejsca na ziemi
A jeśli chcecie poczytać o podejściu innych blogerek to zapraszam tu: Klub Polek na Obczyźnie
Podziwiam Cię kobieto za odwagę do wyjazdu! I to jeszcze w tak trudnych czasach, gdzie było to dość problematyczne, aby wyjechać! 🙂 A czym się obecnie zajmujesz? Jak poukładałaś sobie życie w Anglii?
PolubieniePolubienie
Myślę, że kiedy udaje nam się wyjść poza krąg własnej narodowości (mówię tu o wszystkich przyjezdnych, w każdym kraju), stajemy się bardziej otwarci i tolerancyjni, bo nie zamykamy się w tych nieszczęsnych porównaniach „a u nas to jest inaczej”…:-)
PolubieniePolubienie
Podziwiam bardzo za tą pierwszą decyzje!
PolubieniePolubienie
Ciężko jest generallizować, ale jednak te stereotypy gdzieś tam funkcjonują. Różnice kulturowe na pewno zawsze się znajdą, ale właśnie to jest najfajniesze jak dla mnie 🙂
PolubieniePolubienie
Wyjechać to jedno, a pozostać to drugie. Szacun za tę wytrzymałość, bo pewnie nie było lekko. Uwielbiam czytać o kulturze innych narodów, również z Twojego wpisu wiele wyniosłam, dziękuję 🙂
PolubieniePolubienie
Najważniejsze, że znalazłaś swoje miejsce na ziemi. Faktycznie stereotypy, o których napisałaś funkcjonują i często są krzywdzące – niezależnie od tego, jakiej narodowości dotyczą. Cieszę się, że mogłam przeczytać, jak zmieniało się Twoje postrzeganie Anglików i ich kraju.
PolubieniePolubienie
ja jestem pod olbrzymim podziwem dla twojej odwagi!
PolubieniePolubienie
Trzeba być otwartym dla różnic kulturowych, które w generalnej perspektywie zawsze się ujawniają, natomiast w indywidualnym podejściu do drugiej osoby zawsze znajdziemy podobieństwa i różnice, charaktery i postawy są zbliżone grupami na całym świecie. 🙂 Piękne okno miejsca na ziemi. 🙂
Bookendorfina
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Pingback: PROJEKT LETNI: JAK ZMIENIŁO SIĘ NASZE POSTRZEGANIE KRAJU EMIGRACJI - Klub Polki na Obczyźnie
wiesz Dee, podoba mi się, że nie tylko piszesz o „faktach” ale również dodajesz swoją opinię. Lubię, że przez Twój tekst przepływają emocję 🙂 i skłoniłaś mnie do przemyśleń jak to jest w moim przypadku. Pozdrawiam Magda
PolubieniePolubienie
Przeczytałam jednym tchem! Bardzo mi się spodobało o tym jak Anglicy obchodzą święta – bez spinki i z przyjemnością. I jeszcze o rodakach – bez koloryzowania. p.s. jaka laska z Ciebie na tym pierwszym zdjęciu!
PolubieniePolubienie
100% zgody! co prawda byłem w UK tylko 8 dni, ale jednak mi się spodobało (no może poza Londynem 😉 ) – fajnie tam! chociaż nie wiem, czy chciałbym mieszkać w UK na dłużej
PolubieniePolubienie
Cudne to Twoje okienko 🙂
Myślę, że emigracja uczy nas wielu rzeczy a jedną z nich jest pozbywanie się stereotypów. Chociaż sama wiem, i odczułam to na własnej skórze, że nie zawsze przychodzi to z łatwością…
Fajny tekst i w wielu punktach można go zastosować również do Szkotów 😉
PolubieniePolubienie
Jestem pod wrażeniem, super!
PolubieniePolubienie
Wow, 19 lat to naprawdę sporo… to już kawał czasu, żeby móc dojść do tych wszystkich wniosków, a ja się cieszę, że mogłam o tym dziś przeczytać 😉 Niech Ci się tam wiedzie ! PS. Jakie ładne okno na świat !
PolubieniePolubienie
Witaj! Ja również wyjeżdżam do Wielkiej Brytanii. Jednak w innym celu i do innego kraju – Szkocja. Twój post bardzo mnie zaciekawił. Sama zastanawiam się, jak odnajdę się wśród nowych ludzi i nowego otoczenia. Mam nadzieję, że szybko przystosuję się do nowej kultury i tak jak ty znajdę swoje miejsce na ziemi.
PolubieniePolubienie
Trzymam kciuki by nie zajęło ci 18 lat 😊. A tak na poważnie to życzę powodzenia, Szkocja jest bardzo fajna
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Gratuluję odwagi, większość młodych ludzi nie pamięta jak kilkanaście lat temu wyglądały wyjazdy do UK czy Irlandii. Dylematy czy znajdziesz pracę, czy starczy Ci kasy, czy Cię deportują jeżeli nie posiadasz wizy pracowniczej. To były czasy nie to co teraz 🙂
PolubieniePolubienie
Wielka przygoda i równie wielkie wyzwanie rzucić wszystko w diabły i zamieszkać w nowym kraju:) Zawsze mnie cieszy jak ktoś sięga wyżej wyjeżdżając zamiast właśnie ‚siedzieć na zasiłku’. Super!
PolubieniePolubienie
Świetny tekst, niezwykła historia, fajnie że życie tak Ci się dobrze poukładało 🙂
PolubieniePolubienie
Ważne że się szuka i w końcu znajduje soje miejsce. Tekst trafia mi w samo serducho, bo też żyje na emigracji, co prawda w Niemczech, ale cały sens życia emigracyjnego rozumiem ;*
PolubieniePolubienie
Pingback: Rozliczając American Dream. Part 1. Szybki sukces | Co kraj to…
Pingback: uwielbiam anglię
Jak zawsze, było miło tu gościc i interesująco! 😉
PolubieniePolubienie
dzieki za fajnie I lekko napisany tekst, z wieloma rzeczami moge sie utozsamic, bo tez jestem w UK od lat. Staram sie nie segregowac ludzie ze wzgledu na ich narodowosc ani przynaleznosc do okreslonych grup spolecznych, emigracja jest dobrym nauczycielem jesli chodzi o wyrozumialosc dla innych narodowosci I kultur. Niestety , nie mam dobrego zdania o wiekszosci imigrantow (pisze „wiekszosci” – bo znam tez takich ktorzy sa moim dobrymi przyjaciolmi I tez sa emigrantami, jak ja 🙂
emigracja zdecydowanie pomogla mi otworzyc oczy na moje uwarunkowania kulturowe I roszerzyc swoje pojmowanie tego, czym jest „dobry czlowiek”. pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Ja chyba jestem za krótko w UK by móc się tak obszernie wypowiedzieć. Na pewno przekonałam się, że wiecznie padający deszcz to nie stereotyp a prawda. ! A ze wszystkim innym tak jak napisałaś – w każdym stereotypie jest jakaś prawda, i każdy naród ma swoje przywary, ale to nie znaczy, że każdy przedstawiciel je posiada. Ja po 2.5 roku mogę powiedzieć, że zaaklimatyzowałam się. A z tym ‚miejscem na Ziemi’ to raczej kwestia tego, gdzie jest mój Mąż i NASZE mieszkanie. Będąc w Polsce u rodziny 2 tygodnie, już się tęskni za ‚domem’, ale raczej za własnym kontem, własnym łóżkiem i świętym spokojem.. Nie wiem czy kiedyś zapuszczę aż takie korzenie… zobaczę za 16 lat ;D
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bo z tym miejscem na ziemi to nie taka prosta sprawa, mnie zajęło 15 lat. Bo cały ten czas myśleliśmy o wyjeździe z UK. Aż pewnego dnia stwierdziliśmy, że będzie nam łatwiej jak polubimy, gdzie jesteśmy i to przyniosło ulgę i stabilizację
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Fajnie, że znalazłaś swoje miejsce na Ziemi i tego to nawet Ci zazdroszczę, ponieważ ja bym chętnie gdzieś wyjechała właśnie 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wiesz błąkała się przez kilka lat, nie mogąc się zdecydować. Nauczyłam się zaakceptować rzeczy jakimi są to chyba trochę pomogło.
PolubieniePolubienie