Mój ukochany Klub Polki na Obczyźnie znowu wymyślił wspaniały projekt, o ważnych miejscach w naszym życiu. Dziewczyny pięknie piszą i wspominają, zapraszam was do poczytania. Miejsca, o których ja wam opowiadam, są dla mnie ważne pod wieloma wzgledami, w każdym z nich zostawiłam cząstkę siebie i w zamian, z każdego z tych miejsc coś zabrałam. To coś sprawiło, że jestem kim jestem.
Kraków – moje dzieciństwo
Musi być na pierwszym miejscu, bo to jest moje miasto rodzinne, mój Kraków, moja nostalgia i moje wspomnienia. Tu spędziłam dzieciństwo i młodość, tu chodziłam do szkoły, później studiowałam historię na UJ, tu miałam moich wspaniałych przyjaciół i pierwsze miłości.
O Krakowie kiedyś wiedziałam wszystko, każdą wolną chwilę spędzałam na zwiedzaniu mojego miasta, włóczyłam się po ulicach, parkach, kościołach, zwiedzałam muzea i przesiadywałam w kafejkach. Moja młodość przypadła na czasy zmiany systemu, obserwowałam, więc jak się zmienia moje miasto, jak ładnieje jak zakochana panna młoda. Miałam swoje ulubione miejsca, kościół św. Andrzeja, bulwary wiślane koło Norbertanek, kopiec Krakusa, Salwator, Planty, na których przesiadywałam przygotowując się do zajęć choćby z łaciny, herbaciarnia na Gołębiej oraz na Kazimierzu ulubione kafejki i bary, zwłaszcza Les Couleurs!
Teraz to wszystko wygląda inaczej, klimat jednak i atmosfera Krakowa pozostały takie same, mimo nacierającej rzeszy turystów i naciągaczy. Nie przyjeżdżam do Polski często, ale staram się odwiedzić moje miasto, choć raz w roku. Pokazuje je dzieciom, zabieram na ukochane lody na Sławkowskiej lub na Kleparski targ, chodzimy po Rynku i jego okolicach. Kiedyś nie wyobrażałam sobie, że mogłabym kiedyś wyjechać z mojego miasta. Życie jednak miało swoje plany i oto od wielu lat mieszkam w Anglii, Kraków jednak na zawsze pozostanie w moim sercu i na moich ścianach.
Świętokrzyskie – Drugie nostalgiczne dla mnie miejsce. Stąd, a dokładniej z małej miejscowości, której car zabrał kiedyś prawa miejskie, Nowej Słupi, pochodzi mój tata. Uwielbiałam tam jeździć, jako dziecko z rodzicami, zawsze pachniało u babci lasem, grzybami i jagodami. Do tej pory mam okrutną słabość do grzybów i jeśli w restauracji serwują danie z grzybami, to je na pewno zamówię. Jagody, czy borówki, nigdy nie wiem, jaka jest różnica, też uwielbiam. A Jagodzianki znacie? Te pyszne drożdżowe bułeczki z nadzieniem z jagód pochodzi właśnie ze świętokrzyskiego. Podobnie zalewajka, ukochana zupa mojego syna, po mistrzowsku przygotowywana przez mojego tatę. Mniam, na samą myśl, ślinka mi leci.
Pamiętam jak tata zabierał mnie na spacery po lesie i uczył rozpoznawać drzewa, krzewy, czasami ptaki, dzięki niemu mam teraz sporą wiedzę na ten temat.
Z Nowej Słupi lasem można przejść na Łysą Górę, gdzie od wieków znajduje się klasztor Święty Krzyż, stąd nazwa całego regionu. Sama trasa jest warta pokonania, a trud i bolące nogi rekompensuje widok z góry i budynki klasztorne. Dawno, dawno temu w miejscu było święte miejsce Słowian, otoczone wałem kamiennym służyło do odprawiania modlitw do Bogów i składania im ofiar. Palące się w czterech stronach świata ogniska widoczne były na sąsiednich górach, gdzie również rozpalano ogniska i sieć ognisk szła daleko daleko i łuna biła taka, aż niebo wydawało się stawać w ogniu. Wyobrażacie sobie takie widowisko? Żadne inne światło nie zanieczyszczało widoku. Powiadano, że na Łysej Górze odprawiały swoje sabaty czarownice. Myślę, że historię tę stworzyli wysłannicy chrześcijaństwa, którym zależało, by zwykli ludzie przestali odprawiać swe rytuały na pogańskich górach.
Maidstone – moje obecne miasto
Maidstone to stolica hrabstwa Kent, ale nie jest molochem, jest raczej małe i prowincjonalne. Mimo wszystko, a może właśnie, dlatego, czuję się tu dobrze. Mieszkałam w wielu miejscach w Anglii. W pierwszym roku mojego pobytu w tym kraju przeprowadzaliśmy się jedenaście razy. Możecie o tym przeczytać w Alfabecie Emigracji, gdzie wspominam moje początki w UK. Potem się uspokoiło, ale jeszcze kilka miejsc zaliczyłam, aż kupiliśmy nasz obecny dom w Maidstone i tutaj w końcu czuję się naprawdę dobrze; wychodzę przed dom i mam miasto, a do jego centrum, na piechotę mogę dojść w kilka minut; wychodzę za dom i mam wieś z najprawdziwszą rzeką, porośniętą gęsto roślinnością, z płaczącymi wierzbami na czele. Ciągle uczę się Maidstone, odkrywam nowe miejsca, ale już mam kilka ulubionych. Należą do nich zwłaszcza parki, gdzie można się włóczyć w nieskończoność. Lubię też tutejszy teatr i okolice kościoła Wszystkich Świętych (All Saints), za którym, w ziołowym ogródku można spokojnie posiedzieć i poczytać, wdychając zapachy lebiodki i rozmarynu. Odwiedzam nagminnie tutejsze kafejki, szukając tej, w której najlepiej się będę czuła i dobrze będzie mi się pisało. Jak znajdę, to wam o niej opowiem. Na razie przoduje francuska Frederic, serwująca najwspanialszy zapiekany Camembert. Maidstone się rozwija i zmienia z dnia na dzień, a wraz z nim kwitnie tutejsza, polska społeczność. Na szczęście dla mnie w samym centrum miasta są polskie sklepy, w którym zaopatruję się w kasze, twarogi czy kiszone ogórki i inne produkty. Naprawdę fajnie mi się mieszka w Maidstone.
Paryż – moja wielka miłośćPo raz pierwszy odwiedziłam to miasto w lutym 2000 roku. Obecny mąż, a wówczas chłopak zabrał mnie na romantyczny walentynkowy weekend. W dwa dni schodziliśmy Paryż wzdłuż i wszerz. Zakochaliśmy się w sobie i w tym mieście. Dwa lata temu spędziłam tam sama cały tydzień, zwiedzając, włócząc się śladami artystów i pisarzy, zwłaszcza Hemingwaya, bo mam do tego człowieka słabość. Byłam koło budynku, w którym mieszkał i odwiedziłam jego kafejki i restauracje w okolicach Montparnass. Czytaliście kiedyś „Słońce też wschodzi”? Był to mój przewodnik po Paryżu.
Mój blog narodził się podczas tej paryskiej włóczęgi.
Mam swoje ulubione paryskie miejsca np: Plac Delfina, ostatnio popularny po premierze filmu „Me before you” czy Abbesses niedaleko Montmartre, gdzie uwielbiam siedzieć w kafejkach, pić kawkę i pisać, choć do Hemingwaya mi daleko.
Langwedocja – moje marzenie Południe Francji pokochałam w 2000 roku, kiedy to wybraliśmy się na objazdową wycieczkę z moim Maciejem. Po zobaczeniu zamków katarów, Carcassone, winnic, plaż, gór Pirenei, katedry w Narbonne, Beziers, Perpignan wpadłam po uszy. Langwedocja przypomina bajkową krainę, mlekiem i miodem, a może raczej winem płynąca. Od pierwszego naszego pobytu, ciągle słyszę w mojej duszy i w sercu marzenie o zamieszkaniu na stałe na południu Francji. Kto wie, może kiedyś, na emeryturze się to uda spełnić? Póki, co pomarzyć zawsze można, prawda?
Jak zawsze pięknie Dee …
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Piękne miejsca, już je polubiłam!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
cała Ty 😉
PolubieniePolubienie
cała Ty 😉
nowa szata bloga! bardzo ładna, czytelna i przejżysta 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Aż chce się te wszystkie miejsca odwiedzić 😀
PolubieniePolubienie
Pingback: PROJEKT - NAJWAŻNIEJSZE MIEJSCA KLUBOWICZEK - Klub Polki na Obczyźnie
Kraków też uwielbiam, piękne miasto. A do Paryża zawsze chciałam się wybrać mam nadzieję, że mi się to niedługo uda 🙂 Pozdrawiam serdecznie!
PolubieniePolubienie
Same piękne miejsca 🙂 Jest za czym tęsknić
PolubieniePolubienie
Krakow to moje ulubione miasto rowniez 🙂 Przyjezdzam do Polski co roku i co roku odwiedzam Krakow. Nigdy mi sie nie nudzi. Mam nawet to samo zdjecie z Kazimierza co ty – Dancing in the Rain 😉 W Paryzu jeszcze nie bylam – ciagle to przede mna 🙂 Moje ulubione miasto to Gliwice 🙂 Tam ja sie wychowalam. Przyjezdzam tam co roku. Mam troche dalej niz ty 🙂
PolubieniePolubienie
Langwedocja wygląda bajecznie 🙂 Ale dla mnie….najbardziej urocza jest właśnie Anglia w trójkącie czyli ze Szkocją i Irlandią :))) Pobudza wyobraźnię; kocham architekturę Anglii i klimat, jaki tworzą ludzie 🙂
PolubieniePolubienie