Kontynuacja Alfabetu Emigracji. LiteraP
Mój poprzedni wpis skończyłam, gdy we wrześniu 2000 roku, przebudziliśmy się nad ranem w samochodzie stojącym na poboczu drogi, gdzieś w Pirenejach, a obok był wygodny parking. Na parkingu stały typowo francuskie toalety z dziurą w podłodze zamiast sedesu, ale była tez umywalka z bieżącą wodą, więc mogliśmy się, choć trochę odświeżyć. Ruszyliśmy dalej. Naszym pierwszym celem były zamki katarów. Tajemnicze, majestatyczne, wkomponowane z precyzją w skały, na których były budowane. Niestety, dzięki skutecznej bule papieskiej, z tych pięknych zamków pozostały tylko ruiny. Dlaczego papież tak nienawidził katarów, czy albigensów, jak ich także nazywano? Po pierwsze głosili oni, że zło jest jednoznaczne dobru, że szatan jest tak samo potężny jak Bóg i to on stworzył niedoskonały świat i niedoskonałe ciało ludzkie. Odrzucali jakąkolwiek hierarchię czy to kościelną, czy świecką monarchię. Byli przeciwko instytucji małżeństwa, bo prowadziła ona do grzesznego stworzenia dziecka. Seks uznawali za okropny grzech, dlatego, miedzy innymi, katarzy nie jadali mięsa, bo zwierzęta spółkowały ze sobą. Czystość, wstrzemięźliwość we wszystkim i post wypełniały dni katarom. Opływający w złocie, zajadający najlepsze przysmaki świata papież, przed którym karki uginali prawie wszyscy, nie był chętny na takie wyrzeczenia. Urządzono krucjaty, jedną, potem kolejne i ruch katarski, którego głównym sercem były rejony dzisiejszej Langwedocji, na południu Francji został stłumiony, po kolei padała Tuluza, Narbonne, Montsegur i w końcu Beziers, w którym wymordowano siedem tysięcy ludzi; mężczyzn, kobiety i dzieci.
Kościół katolicki w przeszłości niejedną zbrodnią poplamił sobie ręce w imię Boga.
Dojeżdżając do pierwszego celu naszej podróży, rozmyślałam sobie o tych ludziach i podczytywałam książkę Labirynt Kate Mosse, która dość sporo nawiązuje do tamtych wydarzeń. Było rano, wilgotne powietrze, przesiąknięte rosą, jak mgiełką dotykało nam twarzy. Zatrzymaliśmy się u stóp skały, na parkingu, na którym stała budka z napisem Bilety, ale w budce nikogo nie było. Ruiny zamku dla zwiedzających otwierali dopiero o 10, a była 8. Mieliśmy dylemat szekspirowski iść czy nie iść. Głupio było tak na gapę, ale z drugiej strony mieliśmy świadomość, że szybko tu nie wrócimy. Przytłumiliśmy moralne rozterki i wspięliśmy się na szczyt góry, do ruin zamku.

W drodze na szczyt
Byliśmy jedynymi zwiedzającymi. To było przeżycie. Rześkie powietrze dodawało nam sił i radości, a widoki zaspokajały potrzeby ducha.
Niestety zdjęcia mam raczej marnej jakości, są to zeskanowane kopie papierowych fotografii, które straciły już swe kolory od leżenia w albumie. Mimo to, kilka wam pokażę. Zawsze mam nadzieję, że tam wrócę, by zrobić lepsze.
Tutaj są linki do wpisów innych bloggerek na literkę P. Zapraszam:
P jak Pewna na obczyźnie Polka
P JAK POLKI MIESZKAJĄCE WE WŁOSZECH CZYLI RZYMSKIE SPOTKANIE
Bardzo ciekawa historia i wspaniałe ruiny, chętnie połaziłabym po nich.
PolubieniePolubienie
Ruiny są niesamowite, a na nas zrobiły jeszcze większe wrażenie, bo byliśmy sami i słońce dopiero pojawiało się na horyzoncie. Zdecydowanie polecam
PolubieniePolubienie
czekałam bardzo na ten alfabet!
PolubieniePolubienie
Dziękuje, miałam jakąś blokadę, ale chyba minęła i będę pisać dalej.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nareszcie! Miałam nadzieję że wrócisz do alfabetu. Czekalam na c.d.
PolubieniePolubienie
Kochana jesteś! Dziękuje pięknie
PolubieniePolubienie
Super że alfabet wrócił 😊 Niedużo literek zostało to może po dwa teksty na literkę?
PolubieniePolubienie
To chyba by się szybko znudziło, ale może z powrotem zacznę od a i będzie taki perpetuum alfabet, jak tylko bedą chętni do czytania
PolubieniePolubienie
Samotne wyprawy zazwyczaj zostają w pamięci. Ciekawa ta Wasza wycieczka 🙂
PolubieniePolubienie
Niezwykłe miejsce! Super wyprawa – samotni pośród głuszy i ruin…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dokładnie tak, ale czuliśmy się wspaniale
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Piękne i warte zobaczenia
PolubieniePolubienie
Tak opisujesz ze az juz bym sie pakowala!!!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
No dobra – teraz naprawdę ważne pytanie. Jeśli byli przeciwni małżeństwom i dzieciom, to jak się rozmnażali? 😀 p.s. będę niedługo w tamtych rejonach, może się uda zrobić nowe zdjęcia 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Podobno to było zło konieczne 😉
PolubieniePolubienie
Czekam niecierpliwie na zdjęcia😊
PolubieniePolubienie
Niesamowite są Pireneje, mam w planie na przyszły rok! 🙂
PolubieniePolubienie
piękne miejsce z niesamowitą historią. Zachęciłaś mnie, żeby poczytać coś więcej o katarach 🙂
PolubieniePolubienie
Ciekawa relacja, mi tereny te są kompletnie nieznane, a co do zdjęć wcale nie uważam że są marnej jakości, przeciwnie, mają klimat! Bardzo mi się podoba 😉
PolubieniePolubienie