Nie tak dawno pisałam tutaj o wielkiej roli, jaką odegrał dom Barham w zniesieniu niewolnictwa na świecie, a zwłaszcza w Anglii, a teraz chciałabym wam trochę opowiedzieć o wiosce, w której się ten dom znajduje. Nazywa się Teston, ale wymawia się teeson, bez literki t. Podobno taka była pierwotna nazwa tego miejsca, ale nowy, młody pracownik stacji, gdy wypisywał znak, pomylił się i napisał Teston. Choć ani znak, ani sama stacja już nie istnieją, pisownia nazwy utrzymała się po dziś dzień. Wioska jest pięknie położona na wzgórzach, ponad doliną rzeki Medway, w zachodnim skraju stolicy Kent, Maidstone.
Rzeka tworzy południową granicę tej malowniczej wioski i złączona jest z drugim brzegiem sześcioprzęsłowym kamiennym mostem. Podobno kiedyś przęseł było siedem, ale jeden z nich usunięto by umożliwić żeglugę. Most powstał prawdopodobnie w trzynastym wieku, a na budowę użyto wapienia z tutejszych wykopalisk w miejscowości Tovil.
Ten lokalny kamień nazywa się ragstone, od poszarpanych krańców (ragged) i jest jednym ze skarbów Kent. Napiszę kiedyś osobny wpis na ten temat; o wysyłaniu ragstone na budowę Westminster Abbey czy o skamienielinach tego kamienia. Teraz wróćmy do mostu.
Niedaleko niego, wzdłuż rzeki stworzono park, który jest wiejską częścią większego projektu Maidstone Millenium Walk. Można tu przyjechać na spacer, piknik i naprawdę przyjemnie spędzić czas. Oczywiście ja włóczyłam się tutaj z moim psem. Zaskoczyło mnie to, że można przywieźć ze sobą grilla, w niewielu miejscach w Anglii jest taka możliwość. Spacer wzdłuż rzeki to prawdziwa przyjemność, można pooglądać jak radzą sobie łódki na tutejszej śluzie, albo dokarmić majestatycznie wyglądające łabędzie. Nawet ludzie są tu mili.
Spacerując z psem często spotykam na swojej drodze różne indywidua, mniej lub bardziej przyjemne. Najpierw napotkałam mocno poobijanego starszego pana, który ustawił statyw na mostku i próbował robić zdjęcia wody spadającej kaskadą ze śluzy. Porozmawialiśmy chwilkę o aparatach i zdjęciach, bo zobaczył, co dyndało na mojej szyi, a potem powiedział mi, że przewrócił się na kamieniu i tak sobie brzydko poharatał nos. Na szczęście pani, z przepływającej nieopodal łódki udzieliła mu pierwszej pomocy. Pożegnaliśmy się przyjacielsko i ruszyłam dalej. Nad rzeką rozstawione były małe namioty wędkarzy, a oni sami, siedzieli w skupieniu nad samą wodą.
Wokół nich stadko łabędzi. Zaczęłam robić ptaszyskom zdjęcia i pan wędkarz mnie zagadał. Bardzo dużo dowiedziałam się o rodzinie Brzydkiego Kaczątka. Z uśmiechem na ustach wróciłam do wioski. Tam pierwsze kroki skierowałam oczywiście do kościoła. Uwielbiam kamienne, angielskie kościoły.
W drzwiach powitała mnie uroczo uśmiechnięta pani. Przygotowywała ona poczęstunek dla parafialnych gości, którzy niedługo mieli zawitać na herbatkę. Pani zapytała mnie, czy jestem może weselnym fotografem Jamesa i Kate, ale wyprowadziłam ją z błędu. Powiedziałam, że lubię robić zdjęcia amatorsko, poznawać, spacerować i odwiedzać stare kościoły. Pani opowiedziała mi trochę o przeszłości Teston, o udziale rodziny Barham w ruchu wyzwolenia niewolników i o krykiecie i zaprosiła mnie na wystawę kwiatów, która miała się odbyć w wiosce. Podziękowałam jej pięknie i poszłam zgłębiać tajemnice kościoła Piotra i Pawła.
Jak przystało na szanujący się kościół w Kent, zbudowano go z szaro-niebieskiego kentowskiego ragstone. Jego strzelistą wieżę widać z daleka, z przejeżdżającej dołem ruchliwej Tonbridge Road.
Wioska Teston, to zaledwie 250 domów zbudowanych na skrzyżowaniach kilku ulic, ale warto wpaść tam na dobre chłodne piwko, do jednego z dwóch pubów i odwiedzić lokalny sklep.
W sklepie tym w środy, piątki i soboty dowożone jest pieczywo, na prawdziwym zakwasie, z tutejszej farmy. Oczywiście jest też sklep rolniczy, a na farmie można samemu pozbierać jabłka, śliwki, a wiosną truskawki.
O co chodzi z tym krykietem, o którym wspomniałam wcześniej? Thomas Martin właśnie w Teston zaczął produkować, jako jeden z pierwszych w Anglii, piłeczki do krykieta. Jego następca Alfred Reader rozszerzył działalność o piłki do hokeja. Teraz pozostał tylko budynek przerobiony na mieszkania. Zbudowany z cegły z dodatkiem tutejszego ragstone. Trochę ze smutkiem opuszczałam urocze Teston, w którym czas jakby się zatrzymał.
Bajkowe miejsce 🙂 takie lubię najbardziej 🙂
PolubieniePolubienie
Bardzo sielankowo
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Piękne miejsce i zdjęcia.
PolubieniePolubienie
Uwielbiam takie małe angielskie wioski! Byłam niedawno w okolicy, w wiosce Sutton Valence i tam też czas jakby się zatrzymał 🙂
PolubieniePolubienie
To miasteczko wygląda bajecznie 🙂 Zawsze podziwiam taką zieleń i te budyneczki, które wszystkie do siebie pasują – bez dodatkowych bloków czy innych klocowatych budynków obok 🙂
PolubieniePolubienie
Ciekawa okolica, jak z bajki 🙂
PolubieniePolubienie
Wygląda niezwykle interesująco i do tego taka pogoda! 🙂
PolubieniePolubienie
Bardzo lubię budynki z historią za sobą. Ale taką zwykłą, niewydumaną – sklepy, małe zakłady produkcyjne, stare warsztaty samochodowe. Dlatego kciuk w górę za budynek Alfred Reader&Co 🙂
PolubieniePolubienie
Moje klimaty zdecydowanie. Uwielbiam angielską wieś :3
PolubieniePolubienie