Do Jokohamy zaprosiła nas Chicho, sekretarka Macieja z ambasady. Tak się akurat złożyło, że przyjechała na ferie do Japonii, w tym samym czasie, co my. Nie wiem czy mieliście kiedykolwiek do czynienia z Japończykami? Jest to jeden z najbardziej gościnnych narodów, jakie znam. Podchodzą do funkcji gospodarza , witającego swoich gości z dużym honorem. Zapomnij o płaceniu za siebie, gdy ktoś cię zaprasza na obiad, lub nawet na wspólne zwiedzanie. Równałoby to się z obelgą. Podczas całego pobytu w Japonii wielokrotnie czuliśmy się zażenowani, bo robiono dla nas więcej, niż się spodziewaliśmy. Chicho bardzo chciała nam pokazać swoją rodzimą Jokohamę. Spotkaliśmy się z nią na stacji i zabrała nas na spacer po mieście. Niestety tego roku pogoda kwietniowa nie dopisała, padał deszcz. Nam by to nawet nie przeszkadzało, ale przemoczone dzieci nie miały ochoty spacerować. Dlatego Chicho zaproponowała muzeum zupek, które u nas znane są pod nazwą chińskich. Było to tak dziwne dla nas, że się zgodziliśmy. Chicho zabrała nas na miejsce wodnym autobusem, dzięki temu z rzeki mogliśmy pooglądać wieżowce Jokohamy, przez szybę i w deszczu.
Budynek muzeum jest olbrzymi, ale szczerze mówiąc, całą wystawę można by zmieścić w jednej, czy dwóch salach. Nawet nie chcę myśleć ile taka budowla kosztowała. Zwłaszcza w Japonii, w której ludzie tłoczą się na kupę w swoich mieszkaniach, jest to jak dla mnie zbyt duża ekstrawagancja. Jednak znalazł się ktoś, kto za to zapłacił i my możemy oglądać. Przyznam się, że nawet mnie wciągnęło. Przede wszystkim historia Momofuku Ando, który wynalazł zupki instant przyglądając się jak jego żona gotuje ramen na obiad i zaczął je produkować w 1958 roku, a później w 1971 dołączył do nich słynne kubki z noodlami. Jego rodzinna firma nazywa się Nissin i dowodzi nią syn Momofuku. Muzeum opowiada historię firmy, w jednej sali jest kolekcja opakowań po zupkach z różnych stron świata nawet z Polski, od momentu założenia firmy.
Japończycy uważają, że instant noodles to największy japoński wynalazek dwudziestego wieku, dziwny wybór przez naród, który stworzył Sony czy Canona, ale wykarmienie narodu wydaje się ważniejsze niż posłuchanie muzyki, bo podobno Momofuku pojawił się ze swoimi zupkami w czasie największego głodu w Japonii. W muzeum za dodatkową opłatą, można wziąć udział w warsztatach robienia noodle ( tych typowych japońskich z mąki pszennej, nie ryżowej), a także można pokolorować swój własny kubek. Wejście do muzeum kosztuje 500 jenów. Polecam wejście do muzeum, jeśli jedziecie z dziećmi, bo muzeum jest interaktywne i dzieci mają frajdę. W innym przypadku raczej odpuście sobie, bo większość informacji można znaleźć na internecie. Myślę, że w Jokohamie sa bardziej interesujące miejsca.
Do muzeum można dojść w 10 min od stacji Minato Mirai
A wracając do Chicho, jej imię wymawia sie po naszemu cicho i ona całej japońskiej rodzinie opowiedziała, co znaczy cicho po polsku, więc od tamtej pory wielką radość sprawia ojcu uciszanie córki w ten sposób: Chicho cicho! I zamiast cicho robi się głośno i wesoło!

Chicho ze mną, z lodami z machia
Takich oprowadzających i gościnnych, to szukać u nas ze świecą w ręku. Ale jak to mówią: „co kraj, to obyczaj”.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Chyba nie jest aż tak źle. Gdy parę lat temu przywiozłam do Polski Hindusów, by im pokazać nasz kraj, wszyscy napotkani byli niezmiernie mili i przyjaźni. Moi Hindusi zakochali się w Polsce i Polakach
PolubieniePolubienie
Polacy też należą do tych gościnnych.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zazdroszczę wyprawy 🙂 Choć powiem Ci szczerze, że nigdy nie podejrzewałam Japończyków o gościnność. Zazwyczaj są prezentowani jako chłodni i zdystansowani, więc sądziłam, że nie palaja chęcią do goszczenia :p
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Takie sprawiają pierwsze wrażenie, ale wbrew pozorom są bardzo mili, dowcipni i bardzo honorowi.
PolubieniePolubienie
Ucieszył mnie ten wpis… Co za wyprawa! Jaki ciekawy jest ten świat, gdy potrafimy patrzeć, słuchać, myśleć i czuć… Brawo.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nic dziwnego, że jedzenie ważniejsze niż Canony. Wszak to jedzienie najwazniejszą potrzebą człowieka a nie ostrze zdjęcia z lustrzanki 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Smak wakacji pod namiotem! Bardzo chętnie odwiedziłabym to muzeum, czy wśród interaktywnych zadań jest też konsumpcja? 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Na najwyższym piętrze jest kafejka, gdzie można popróbować makaronu ze wszystkich stron świata, jest super
PolubieniePolubienie
O, a ja nawet nie będąc dzieckiem chętnie bym to miejsce odwiedziła. Zwykłych muzeów nie lubię, bo przyznaję, że trochę mnie nudzą, ale to wydaje się niezwykłe. Pomalowałabym swój własny kubek nawet! 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ostatnio oglądałam program o takich zupkach i podobno zasadniczo różnią się smakiem od tych, do których my jesteśmy w Europie przyzwyczajeni 🙂 ciekawe miejsce!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Łeeee, poszłabym do tego muzeum! Nawet jeśli info banalne i do znalezienia w sieci, to jednak jest to jeden z tych bajerów, którym bym nie przepuściła
PolubieniePolubienie