Football, jak większość kobiet oglądam tylko, gdy grają nasi i tylko podczas wielkich wydarzeń sportowych typu mistrzostwa Europy, czy świata, czy czasami podczas letnich olimpiad. Na szczęście wiem, co to spalony i na jakich pozycjach grają piłkarze. Zupełnie jednak inaczej ogląda się mecze w telewizji, a inaczej na żywo. Dlatego, gdy mąż i siostra zapytali czy chcę jechać do Paryża to oczywiście powiedziałam tak. Jestem obserwatorem, kolekcjonerem doświadczeń, a takiego w moim bagażu jeszcze nie miałam. Pojechaliśmy Eurostarem, szybkim pociągiem łączącym Londyn z Paryżem. Mamy to szczęście, że najbliższa stacja jest 15 min od naszego domu, nie musieliśmy, więc stać w londyńskich korkach i płacić majątku za parking. Paryż powitał nas deszczem i taksówkarzem naciągaczem, który zaproponował, że zawiezie nas do hotelu za, bagatelka 62 euro, bo przecież pada. Odmówiliśmy mu i poprosiliśmy go, by nam pokazał, w którą stronę mamy iść. Nie chciał pokazać, znalazł wymówkę. Okazało się, że hotel znajdował się naprzeciwko wyjścia z dworca Gare du Nord. Doszliśmy do niego w pół minuty i oszczędziliśmy 62 euro. Swoją drogą to trzeba mieć tupet, prawda? Hotelik był niewielki, ale łózko miał wygodne, a łazienkę czystą. Nic więcej do szczęścia nie było nam potrzebne. Na dole była restauracja Cafe du Nord. Zjedliśmy tu dobry lunch, z francuskimi serami, wypiliśmy butelkę wina i zakończyliśmy niebiańskim espresso. Nad naszą głową powiewała najprawdziwsza polska flaga, a w drugim końcu była flaga niemiecka.
Na stadion dotarliśmy godzinę przed rozpoczęciem meczu. Jechaliśmy kolejką miejską RER wraz z ubranymi na biało – czerwono grupkami mężczyzn, kobiet i dzieci; wszyscy się do siebie uśmiechali, pozdrawiali nawzajem. Atmosfera była niesamowita. Spotkani niemieccy kibice tez zachowywali się przyjacielsko. Nie było burd, czy wyzwisk. Znaczy da się.

Policja przed pubem, w którym siedzieliśmy
To prawda, policji wszędzie było dużo, ale nie musieli interweniować. Jak się skończył mecz wiemy, Polacy zremisowali 0-0 z Niemcami, choć większość komentatorów sportowych na świecie prorokowało nam przegraną. Według mnie graliśmy trochę gorzej od mistrzów świata, ale okazja do strzelenia bramki była, niestety niewykorzystana. Były momenty, że obgryzałam paznokcie w napięciu i wrzeszczałam jak szalona. Ale dobry remis nie jest zły.
Powrót do hotelu był trochę gorszy, z jakiegoś powodu kolejka czasowo przestała jeździć, a my nie mogliśmy znaleźć autobusu.

Powrót
Wróciliśmy, więc taksówką i usiedliśmy sobie naprzeciwko naszego okna hotelowego w pubie, by celebrować przeżywane właśnie chwile i sam fakt bycia w mieście miłości, choć obecnie dominuje w nim piłka. Dzień zdecydowanie zaliczyć mogę do udanych.
Jejku, Dee, swietna mialas atmosfere 🙂 Zazdraszczam 🙂
A jak fajnie bylo ogladac mecz i kiedy kamera jezdzila po trybunach, to chyba wiekszosc klubowiczek Cie wypatrywala 🙂
Co do paryskich taksowkarzy : po prostu ich nie znosze, dalas mi jeszcze jeden kamyczek do tego ogrodka niecheci.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
oj wierzę, że atmosfera była nieziemska 🙂 co do taksówkarzy, nigdy nie biorę taxi spod dworca etc. jak już korzystam z podwózki wolę zadzwonić do korporacji, zazwyczaj wychodzi o niebo taniej 🙂 ale Wam wyszło jeszcze taniej a że deszcz ??? to tylko deszcz
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Myśmy nawet nie szukali taksówki, sam do nas podszedł i namawiał. Maciej wiedział, że hotel jest blisko dworca dlatego odmówiliśmy od razu
PolubieniePolubienie
a to szuja, pyta z nadzieją, że trafi się ktoś naiwny 😦 dobrze, że zorientowani byliście
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Spędziłaś z mężem czas w mieście miłości… Chwilowo była to miłość do piłki nożnej. O tym, jak namiętna potrafi być ta miłość świadczą 1) zarobki czołowych piłkarzy 2) ustawki kibiców. A że Paryż na ogół kojarzy się z bardziej romantyczną miłością? Cóż: można oglądać mecz czule trzymając się za ręce a czule patrzeć sobie w oczy można w przerwie meczu 😉
PolubieniePolubienie
U nas romantyczność to uroczy lunch z butelką wina i serami. A trzymać się za ręce podczas meczu nie mogliśmy, bo obgryzałam z nerwów paznokcie. Ale warto było
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wiem – jeśli ktoś kto nie jest fanem piłki nożnej chciałby w trakcie meczu trzymać za rękę partnera-kibica, ryzykowałby, że ręka zostanie wyrwana 😉
Ale tak mi się skojarzyło romantyczne kibicowanie w romantycznym Paryżu 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jestem szczęśliwie wolny od wszelkich piłkarskich i jakichkolwiek innych sportowych emocji. Mam tak od ponad trzydziestu lat. Zamiast oglądać tv mam poczucie zysku, jakim jest czas, którego nigdy w nadmiarze:-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Normalnie też tak mam, ale nigdy nie mowię nie nowym doświadczeniom, zwłaszcza w Paryżu.
PolubieniePolubienie
No tak… Paryż jest argumentem nie-do-zbicia:-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja w sumie mam podobne podejście do footbalu, ale bardzo Ci zazdroszczę, że mogłaś obejrzeć taki mecz na żywo. Biało – czerwoooooni…. 😉
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Nawet nie wyobrażasz sobie jak Ci zazdroszczę, że oglądałaś ten mecz na żywo!!! Ja musiałam przez pierwszą połowę siedzieć w pustym pociągu, bo dopiero wracalam z pracy, ale przynajmniej drugą połowę widziałam :)))
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Za mną Nicea i Marsylia :)) ale przyznam szczerze – nudzę się na meczach jak mops. Taksówkarzom zawsze przy takich imprezach (i w wysokim sezonie) odbija. Ciekawe jak wymyślił końcówkę 2 euro 🙂 ..
PolubieniePolubione przez 1 osoba