Angielskie słowo pub stało się popularne na całym świecie. Nawet w Polsce powoli zastępuje nasze swojskie knajpy. Skąd sie wzięło? Jest to skrót od public house; ludzie mieszkający blisko podróżniczych traktów, by zarobić trochę grosza, otwierali swoje domy dla innych, przerabiali je na karczmy, czy zajazdy. Brytyjski pub nie jest jednak tym samym co puby w innych krajach, jest on bardziej związany ze sposobem życiem Anglików, Szkotów, czy zwłaszcza Irlandczyków. Mówi się, że jest to living room( pokój dzienny, salon) sąsiedztwa. Ludzie chodzą tam by zjeść, napić się piwa i innych trunków, spotkać z przyjaciółmi, celebrować ważne wydarzenia, załatwiać sprawy biznesowe itp. Oglądacie angielskie opery mydlane takie jak Eastenders, czy Coronation Street? Nawet w nich można zobaczyć, że puby to centra życia społecznego całych wiosek czy małych miasteczek. W niektórych miastach, na każdym rogu jest pub.
Pierwsze puby przybyły do Anglii wraz z Rzymianami, którzy budowali swoje słynne drogi po całym kraju, a przy nich, dla zmęczonych turystów otwierali gospody, zwane wtedy tawernami. Inną używaną nazwą było ale house czyli dom ale. Wiecie, co to ale? To taki rodzaj piwa, produkowanego dzięki fermentacji górnej, czyli w cieplejszych warunkach, drożdże unoszą się do góry i tam fermentują. Dla odmiany, do produkcji, w naszych czasach bardziej popularnych lagerów, używa się zimniejszego procesu fermentacji dolnej. Lagery mają czystszy smak, pochodzący głownie od chmielu i słodów, a ale czy ejl, jak się po polsku mówi, mają smak wzbogacony przez estry i fenole. Budwaiser to lager, a Guiness to ejl. Nie jestem specjalistką, ale kilka browarni odwiedziłam i pilnie nastawiałam ucha, by się czegoś nauczyć. Podobno najpierw pojawiły się ejle, a pózniej wymyślono lagery. Nazwa pub jest w powszechnym użyciu od 16 wieku. W 1552 wydano dekret nakazujący wszystkim właścicielom tawern, pubów, gospód itd starać się o licencje na ich prowadzenie. Obliczono, że pod koniec 16 wieku było na ziemi brytyjskiej około 20 tys takich przybytków, czyli jeśli wziąć pod uwagę ówczesną populacje, pub przypadał na około 200 mieszkańców kraju. Piwo było wówczas nieodłączną częścią diety Brytyjczyków, było bezpieczniejsze do picia niż woda. 17 wiek przyniósł tanie mocniejsze alkohole z Europy, brandy z Francji i przede wszystkim gin z Holandii, które stały się tak popularne, że musiano wystosować specjalny dekret limitujący ilośc spożywanych trunków, tzw gin akt.
W 18 wieku podział klasowy uderzył i w puby, które podzielono na sale i do poszczególnych wpuszczano tylko tych o odpowiedniej randze, bądź urodzeniu. Na szczęście te czasy minęły i teraz każdy ma prawo wejść do pubu. Nawet turysta! Puby są podobno idealnym miejscem do flirtowania, wg statystyk jedna czwarta Brytyjczyków poznała swoją drugą połowę właśnie w pubie.
W UK jest kilka pubów, które pretendują do miana najstarszego, ciagle działajacego pubu, trzy z nich są w Nottingham: Ye Olde Trip to Jerusalem, Ye Olde Salutation Inn, The Bell Inn, a kolejny Ye Olde Fighting Cocks w St Albans, na północ od Londynu. W tym ostatnim byłam. Jest to przerobiony kurnik czy raczej ptasznik i ma udokumentowaną licencje od 1776 roku, choć podobno otwarto go dużo wcześniej.

Enter a caption
Ye Olde Fighting Cocks w St Albans

Enter a caption
Ye Olde Fighting Cocks w środku
Puby mają swoje unikatowe nazwy, wywodzące się niejednokrotnie z historii ich powstania. Serwują domowej roboty jedzenie, no może poza tymi „sieciowymi” pubumi, a niejednokrotnie warzą własne piwo. Które my potem możemy wypić. W pubuch słyne są też wieczory quizowe, w księgarniach pojawiły się nawet całe leksykony z pytaniami i odpowiedziami, z których można się uczyć, lub przygotowac zabawę. Mozna też pograć w darta lub bilard, a ostatnio rekordy popularności bije karaoke.
Postanowiłam sobie, że poopowiadam wam o kilku pubach w jakich bywam, bo warto. Dzisiajszy tekst jest takim wstępem do serii. Niedługo kolejne odcinki. Ale jeśli ktoś z was był w jakimś super angielskim ( nie irlandzkim) pubie to napiszcie do mnie. A zwłaszcza jeśli byliście w tych pubach w Nottingham.
A tak na koniec, wiecie skąd się wzięło słowo cheers w tytule? To takie nasze „Na Zdrowie”, choć nie do końca znaczy to samo. Jest to życzenie dobrej zabawy i samopoczucia. Obowiązkowo należy podnieść do góry lampkę, szklankę, kieliszek stuknąć się nią i zakrzyknąć cheers!
Cheers wam wszystkim!
Czyli pub to skrócona nazwa domu publicznego??? 😉 U nas jednak przybytki zwane domami publicznymi (w skrócie lupanar) pełniły nieco inne funkcje niż puby w Anglii. No, ale – jak powiadają – co kraj to obyczaj 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dokładnie tak- to dom publiczny! Ten który my mamy na myśli to brothel😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Czyli: u nas dom publiczny=burdel, w Anglii – wręcz przeciwnie 😉 Dobrze, że Anglicy skrócili swoje dom publiczny do „pub”, bo gdyby tak wymawiali bez skrótów, to tacy turyści np. z Polski, mimo znajomości języka mogli by popełnić jakieś faux pas w takim pubie, kelnerki poobrażać „w dobrzej wierze” 😉
PolubieniePolubienie
Cheers Dee 😘 uwielbiam zaglądać do niektórych pubów , zawsze przy naszych wycieczkach podpatruję tablice na przodzie, jakie mają nazwy itp. Niedawno byłam w takim jednym pubie w czasie jednej z naszych wędrówek, domowa atmosfera, świetne jedzenie i faktycznie czułam się jak gość mile przyjęty w przydrożnej tawernie, czekam na Twój cykl z niecierpliwoscią 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Poznać partnera w pubie 🙂 Niby wykonalne, ale u nas troszkę dziwnie brzmiałoby: „poznałam chłopaka/męża w barze”. Fajnie, że mają takie miejsca, w których kwitnie życie sąsiedzkie.W Polsce rzadko powstają takie miejsca. A czy do takich pubów można wejść z dzieckiem?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Większość pubów jest rodzinna, są nawet place zabaw w pubowym ogródku. Dzieciom nie wolno jednak podchodzić do baru, tam gdzie jest alkohol. W stolicy można spotkać puby, które wpuszczają od 18 roku życia
PolubieniePolubienie
Fajnie 🙂 U nas jakby ktoś z dzieckiem do baru przyszedł, to byłby szok – wyrodni rodzice 🙂 Ale w sumie powoli się to zmienia, bo często w kawiarniach sprzedają alkohol, a dzieci biegają wszędzie i się bawią. Nawet przy ladzie 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Do wielu pubów można też wejść z psem, bardzo mi się to zawsze podobało 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Potwierdzam, wielokrotnie bywaliśmy z naszym Puffim
PolubieniePolubienie
Bardzo lubię angielskie puby, zwłaszcza te stare, z klimatem. Obecnie pojawiło się dużo tzw. gastropubów, czyli pubo-restauracji, które też bywają całkiem fajne, ale ogólnie trochę za hipsterskie jak na mój gust 😉 Wczoraj kolega z Holandii podrzucił mi pomysł na biznes w Rwandzie, zadając pytanie: co znajdziemy niemal w każdym większym mieście na całym świecie? Angielski lub irlandzki pub! A w Kigali nie ma. Trzeba będzie nad tym pomyśleć 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Prawda, irlandzkie puby są wszędzie i jest tam najlepsza zabawa, zwłaszcza jak się uda zorganizować muzykę na żywo
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Cheers! Ciekawy artykuł – chętnie schroniłabym się dzisiaj w jakimś ciemnym pubie w pochmurnej Wielkiej Brytanii zamiast pędzić do pracy w palącym słońcu. Zapytałaś, czy ktoś z nas był w jakimś pubie angielskim, ale nie irlandzkim – zaciekawiło mnie to? Jest jakaś konkretna różnica (poza narodowością)? Niestety jestem laikiem w tym temacie. Pozdrawiam!
PolubieniePolubienie
Pingback: Jak pie to tylko w George and Dragon | Dee4di.com
Dopiero co wróciłam z Londynu, ale podczas mojego 48h pobytu skupiłam się na lataniu po mieście i jak przyszło co do czego, to się zorientowałam, ze nie wypiłam żadnego ‚ale’! Mam więc bardzo dobry powód, żeby wrócić, szczególnie przy tak korzystnej sytuacji z ceną funta brytyjskiego 🙂
PolubieniePolubienie
Bardzo ciekawy artykuł! Puby były moimi ulubionymi miejscami podczas pobytu w Londynie. Dużo ich zaliczyłam, ale miały taki klimat, że nie mogłam się powstrzymać przed ciągłym przychodzeniem 🙂
PolubieniePolubienie
Ciekawy artykuł! Chętnie przeczytam kolejne z serii! 🙂 Niektóre brytyjskie puby są naprawdę fajne, takie z klimatem, serwują świetne jedzenie. No i fajnie że to są miejsca gdzie można spędzać czas nie tylko ze znajomymi, ale też z rodziną. Trochę szkoda, że u nas pub to miejsce gdzie tylko siedzi się przy piwie w piątkowy wieczór.
PolubieniePolubienie
Angielskie puby mają charakter i to jest to co w nich najbardzie lubię. Jak mieszkałam w Anglii to wiele pubów miało dywany, które czasem dość śmierdziały… Wiadomo, czasem człowiek wyleje trochę piwa 🙂 Ciągle tak jest?
PolubieniePolubienie
Angielskie puby mają charakter i to jest to co w nich najbardzie lubię. Jak mieszkałam w Anglii to wiele pubów miało dywany, które czasem dość śmierdziały… Wiadomo, czasem człowiek wyleje trochę piwa 🙂 Ciągle tak jest?
PolubieniePolubienie
Bardzo żałuję, że nie mamy rodzimej tradycji wspólnego spędzania czasu w ramach lokalnej społeczności. Brakuje mi takiej możliwości przysiadania się do przypadkowych osób w restauracjach czy pubach jaką często miewam za granicą 🙂
PolubieniePolubienie
O tak zgodzę się z przedmówczynią 🙂
PolubieniePolubienie
Podczas moich 10 letnich doświadczeń brytyjskich miałam sposobność bycia w bardzo wielu pubach od pólnocy po samo południe. Uwielbiam te ich urocze starodawne, a i często połączone z nowoczesnością jak piszesz living roomy. Zawsze wkradałam się gdzieś kolo kominka i wpatrywałam się w iskierki ognia popijając lampkę mojego ulubionego czerwonego winka. A co ciekawe miałam okazje nawet być w Ye Olde Fighting Cocks w St Albans 😉 Świetny wpis Dee – dziękuję za przywołanie wspomnień. Ściskam, Daria xxx
PolubieniePolubienie
Pingback: Pie w George and Dragon w Downe – Odkrywam Kent