W każdy wtorek odbieram Oscara ze szkoły później niż zwykle. Ma zajęcia z krykieta. Wiem, wiem, ja też nie rozumiem do końca zasad tej gry. Oscar wydaje się rozumieć. W każdy inny dzień stoję cierpliwie, zaparkowana przy ulicy, wśród samochodów wyczekujących rodziców. We wtorki aut jest mniej, dlatego, albo podjeżdżam pod bramę szkoły, albo, jeśli miejsce jest zajęte, wjeżdżam za bramę, na parking przeznaczony dla pracowników szkoły. W godzinach pozalekcyjnych można. Tak zrobiłam wczoraj. Przycupnęłam cichutko z boku, starając się nikomu nie tarasować drogi, ale także nie chciałam stawać na wyznaczonym miejscu, bo może jakiś nauczyciel czegoś zapomniał, wróci, a tu miejsce zajęte! Stanęłam, więc poczciwie, choć pewnie nie zupełnie poprawnie. Miałam trochę czasu i jak to zwykle mam w zwyczaju skrobałam w moim kajeciku wypociny, które pewnie potem przerzucę tu. Albo polecą do szuflady. Kątem oka dostrzegłam nauczycielkę Oscara wsiadającą, do zaparkowanego naprzeciw mnie, samochodu. Przez moment przeszło mi na myśl, że może powinnam się trochę odsunąć. Miejsca jednak zostawiłam dużo, nie powinna mieć najmniejszego problemu z wycofaniem. A jednak… W lusterku wstecznym widziałam, jak cofając zbliża się niebezpiecznie blisko. Coraz bliżej. I nagle bam bach bum! Zabrzmiało jakbym straciła połowę auta. Błyskawica myśli przeleciała przez moją głowę: Co teraz? Rozwaliła mi auto, jej wina, ale to przecież nauczycielka, jak tu z nią rozmawiać? A może to moja wina, bo stanęłam źle?!
Wyszłam z auta. Ona też. Zobaczyłam białą jak ściana twarz. Zaczęłam pierwsza:
– Myślałam, że mnie widziałaś ( w Anglii do wszystkich mówimy per Ty), że masz wystarczająco miejsca by wycofać.
– Przepraszam, zupełnie nie oceniłam odległości, oczywiście widziałam samochód, ale myślałam, że mam tyle miejsca (Czyli myślała jak ja)
Podeszłyśmy razem do mojego auta i zsynchronizowane spojrzenie rzuciłyśmy na jego tył. Miracle! Cud nad cudami! Nie ma nawet jednego draśnięcia! Prawie słychać było tę ulgę, jak z ciężkością ołowianej kuli spadła z naszych serc. Ona nie straci zniżek z ubezpieczenia, nie musi płacić, a ja nie muszę się użerać z nauczycielką! Ufff
Widziałam jak kolory wróciły jej na twarz, ciągle jednak czuła się winna.
– Bo wiesz, ja biorę tabletki na alergię i już wzięłam dwie dzisiaj i pewnie one mnie tak przyćmiły.
I co tu odpowiedzieć na takie tłumaczenie, eh!
Haha po prostu az mnie zabilas tym komentarzem…tabletki na alergie. Dobrze,ze wszystko dobrze sie skonczylo 😂😀😎
PolubieniePolubienie
Też tak myślę, naprawdę mi ulżyło
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To może wydawać się śmieszne, ale tabletki na alergię mogą otępiać. 🙂 Koniec końców – dobrze, że się nic nie stało.
PolubieniePolubienie
Dobrze, ze nic sie nie stalo, ale z tymi tabletkami to rozumiem. Sama biore wtedy, gdy juz wiem, ze przez najblizsze kilka godzin nie bede prowadzic auta.
PolubieniePolubienie
No widzisz, ty przynajmniej nie siadasz za kierownicą!
PolubieniePolubienie
Ten strach przed nauczycielem dziecka 😉
PolubieniePolubienie
Haha coś w tym jest, bo jakby się miała pózniej na dzieciaku wyżywać ?
PolubieniePolubienie
Dobrze, że człowiek nie stał za jej autem, bo z powodu tabletek mogłaby nie zauważyć, eh…
PolubieniePolubienie
Kurczę, a wiesz, że o tym nie pomyślałam! Przecież to mogło być dziecko, szkoła w końcu! Eh
PolubieniePolubienie
wszystko dobre co się dobrze kończy 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To chyba jakieś wzmocnione psychotropami te tabletki, a skoro tak, to nie powinna wsiadać za kierownicę. A tak na serio starała się w jakiś sposób usprawiedliwić i znalazła pierwszego z brzegu winnego… tabletki:-)
PolubieniePolubienie
Może jakimiś procentami te tabletki popiła? 😉 Argument mistrz!
PolubieniePolubienie