Wiecie, kiedy w Anglii kończy się lato? We wrześniu? A nieprawda. Angielskie lato kończy się wraz z finałem największego sportowego wydarzenia w UK, Wimbledonu. I gdy patrzę za okno, to niestety musze przyznać racje. Najpierw padało jak z cebra przez kilka dni, a teraz niby słonecznie, ale wieje i zimno. Parafrazując Herberta innego lata nie będzie. Dlatego, tak sobie pomyślałam, że może się uda, choć troszeczkę oszukać angielską pogodę, może, jeśli napiszę moje trzy grosze o Wimbledonie to słoneczko znów przygrzeje trochę mocniej. Postanowiłam zrobić dwa wpisy, jeden praktyczny, o tym jak kupić bilety, co zjeść, kupić itd. i drugi o moich własnych przeżyciach na Wimbledonie.
Kupienie biletów na Wimbledon nie jest proste, ale jak się bardzo chce to się udaje. Pierwsza opcja to tzw. Ballot. Trzeba zarejestrować się odpowiednio wcześnie na oficjalnej stronie Wimbledonu http://www.wimbledon.com/index.html. Rejestracja niestety nie gwarantuje biletów, a tylko możliwość wzięcia udziału w losowaniu, niestety nie można sobie wybrać ani zawodników, jakich by się chciało oglądać, ani nawet dnia czy kortu, na który by się chciało pójść. Trzeba brać, co dają. Osoby mieszkające w UK mogą się rejestrować już we wrześniu, osoby mieszkające za granicą dopiero w listopadzie. Jest inna możliwość kupienia biletów. Kolejka. Ludzie z namiotami okupują okolice Wimbledonu czekając, aż otworzą się kasy i będzie można dostać upragnione tickety do rączki. Jest tylko jedna kolejka, zazwyczaj przy bramie numer 3 i można się w niej ustawiać od 8 rano w pierwszym dniu otwarcia Wimbledonu. Ale jak już wspomniałam wcześniej, ludzie z namiotami koczują całą noc. Zasada jest prosta: jedna osoba, jeden bilet wstępu i płacić można tylko gotówką. Jeśli planujecie ustawić się w Kolejce z namiotem to od tego roku zmieniły się przepisy i narzucono wymiary bagażu, jaki można trzymać w przechowalni; nie większy niż 60cm x 45cm x 25cm. O 6 rano pracownik Wimbledonu budzi wszystkich czekających i każe składać manatki i ustawiać się w kolejkę. Każdy, kto stoi dostaje bransoletkę z numerem miejsca w kolejce.
Kolejną opcją jest Hospitality czyli wykupienie całej wycieczki, łącznie z zakwaterowaniem. Dwie firmy Sportsworld http://www.sportsworld.co.uk/wimbledon i Keith Prowse http://www.keithprowse.co.uk/tennis_wimbledon-hospitality.aspx zajmują się sprzedażą. Jak się zapewne domyślacie ta opcja jest raczej luksusowa; cena na 2016 rok zaczyna się od 416 funtów na osobę.
Od tego roku pojawiła się jeszcze jedna możliwość zdobycia biletów wstępu na kort centralny i kort numer 3, na określony dzień, przez Ticketmaster http://www.ticketmaster.co.uk/ , ale o szczegółach będą poinformowane tylko te osoby, które zarejestrowały się by otrzymywać regularny newsletter Wimbledonu. Tutaj można się zarejestrować: http://www.wimbledon.com/en_GB/contact/register.html.
Oczywiście można jeszcze zostać zaproszonym na Wimbledon, ale jeśli się nie należy do rodziny królewskiej lub rodziny zawodnika to na to bym raczej nie liczyła.
Dzieci do piątego roku życia mają wstęp za darmo, ale organizatorzy odradzają przynoszenie niemowlaków. Podejrzewam, że dopóki dziecko nie rozpłacze się podczas meczu finałowego to nikt was stamtąd z bejbuskiem nie wyrzuci.
Kiedy bilety mamy już w kieszeni, konkretnego dnia stawiamy się na terenie Wimbledonu. Jeśli jesteśmy samochodem do dyspozycji mamy kilka parkingów, za które niestety trzeba dodatkowo płacić. Po całej okolicy rozsiane są małe prywatne parkingi, mieszkańcy, którzy mają więcej ziemi postanawiają sobie dorobić i przeznaczają swoje ogródki, czy podwórka na płatne parkingi, ceny wahają się od 5 do 25 funtów. Z zostawieniem samochodów raczej nie będzie większych problemów. Oficjalny parking jest zresztą świetnie zorganizowany, z masą wolontariuszy pilnujących ładu i porządku, jak to często w Anglii bywa podczas takich imprez. Po zaparkowaniu samochodu idziemy do bramy, której numer mamy napisany na bilecie, stajemy w kolejce do wejścia, gdzie nam sprawdzą torby i plecaki i w końcu wchodzimy. Pierwsze, co ukazuje się naszym oczom to masa głów, dopiero później dostrzegamy kort główny, obrośnięty uroczo bluszczem i z zegarem firmy Rollex na ścianie, dalsze korty i hale, gdzie można zjeść i wypić.
Co się je na Wimbledonie, jeśli się nie przyniosło własnych kanapek?
Można np. dostać wielką pajdę chleba z pieczoną i szatkowaną wieprzowiną (7 funtów), albo hot doga, z chorizo lub cumberland sausage £4.50, jest też pizza £7 i sałatki £4.50.
Do picia tradycyjny oczywiście Pims £8, ale jak ktoś nie lubi to jest piwo £5, wino, szampan; można zakupić całą butelkę, oczywiście wody i innych napoi jest pod dostatkiem. Na deser trzeba, po prostu trzeba zjeść truskawki ze śmietaną, to taka wimbledońska tradycja.
Mała plastikowa miseczka kosztuje 2,5 funta (cena nie zmieniła się od wielu lat). Po terenach Wimbledonu można się spokojnie włóczyć, są korty na których mecze można oglądać całkowicie za darmo, na inne jak np. 1 czy 3 trzeba mieć miejscówki, ale jest opcja oglądania tych wielkich meczów na olbrzymim telebimie.
Wystarczy się wygodnie rozlokawać na kocyku na górce, ze szklanką ulubionego napoju w ręce i kibicować ulubionym tenisistom. Doświadczenie niepowtarzalne! Gorąco polecam.
Oczywiście nie mozna wyjsć z Wimbledonu bez zakupienia pamiątek, najpopularniejsze to oczywiście koszulki z nadrukami, w cenach od £30 do £100, bo niektóre z nich to robota znanych producentów mody, czapeczki £25-30, ręczniki £25, parasolki £25, długopisy £14, kubki £10, breloczki i magnesy na lodówkę £4.5 -8.
Dodatkową atrakcją jest zobaczenie na Wimbledonie gwiazd i celebrytów. w tłumie można wypatrzyć naprawdę ciekawe twarze, że nie wspomnę już o tenisistach
Poznajecie?
Od zawsze myślałam, że WSZYSCY muszą być na biało 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nie muszą, ale masz racje, że ten kolor dominuje
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ale zawodnicy muszą chyba wszyscy, a ja myślałam że fani też :p
PolubieniePolubienie
Zawodnicy od paru lat też już nie muszą, przepisy się zmieniły.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wspaniale napisałaś, jeszcze nie miałam okazji być na tych wielkich igrzyskach tenisa. Miło się czyta i dziękuję za ciekawostki 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Super napisane 🙂
PolubieniePolubienie
Dziękuję za ten opis 🙂 prawdopodobnie na mecze tenisa sie nie pokuszę, ale za to teraz rozumiem jak ważna jest to impreza :-)))
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ciekawe jako zjawisko, choć fanką oglądania sportu nie jestem, dziękuję więc, że choć tak mogę poczuć ten klimat:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dobrze, że tenis mnie za bardzo nie interesuje, bo inaczej byłabym rozczarowana, że tak trudno jest tam się dostać 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Super, że takie praktyczne info podajesz 🙂 Nas tenis może jakoś niespecjalnie interesuje, ale zawsze ciekawie było się czegoś nowego dowiedzieć! 🙂 Na pewno dla pasjonatów to cenny wpis!
PolubieniePolubienie
Tenis nie moja bajka, ale najbardziej przerażają mnie te tłumy
PolubieniePolubienie
Czy żeby dostać się na tą górkę gdzie jest telebim trzeba mieć bilety ?
PolubieniePolubienie
Trzeba mieć żeby wejść na teren Wimbledonu. Przynajmniej na jeden, jakikolwiek mecz niestety. Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Czy żeby dostać się na tą górkę, gdzie jest telebim trzeba mieć bilety?
PolubieniePolubienie
kiedys dawno temu jeszcze w czasach szkolnych trochę grałam w tenisa i marzyło mi się wybrać na turniej z prawdziwego zdarzenia. ale jak tak czytam Twój wpis to chyba byłoby to bolesne zderzenie z rzeczywistością 😉
PolubieniePolubienie