Moja miłość do średniowiecznych kościołów jest powszechnie znana wśród moich przyjaciół. Wiem, że wiele osób uważa, że kiedy widziało się kilka kościołów to widziało się wszystkie bo zlewają się one w jedno. Nie dla mnie. Każda z tych kamiennych budowli jest unikatowa i zawsze szukam nowych- starych miejsc do odwiedzenia. Podobno w Paryżu są setki kościołów, ale zobaczenie ich wszystkich w tydzień jest niemożliwe, dlatego wybrałam tylko te najbardziej interesujące jak właśnie St Severin. Jest to imponująca świątynia, jedna z najstarszych w Paryżu, choć wielokrotnie przebudowywana. Kiedyś był to kościół społeczności studenckiej, bo lewy brzeg Sekwany, tak zwana łacińska dzielnica, to przede wszystkim dzielnica nauki. Króluje tu Sorbona, słynny uniwersytet francuski.
W XIX wieku St Severin był podobno ulubionym kościołem polskiej emigracji. Znalazłam tego ślad; na ścianie, zaraz przy wejściu wisi kopia obrazu Matki Boskiej Ostrobramskiej z napisem: „O Pani Ku ratunkowi naszemu pospiesz się.” Oczywiście na widok polskich słów zrobiło mi się cieplej na sercu. Z St Severin dotarłam do dawnego opactwa benedyktyńskiego Cluny i przez chwile rozważałam czy by nie zwiedzić tej mekki Średniowiecza, ale szkoda mi było ślicznej pogody na zaszycie się w ciemnych salach. Za to odkryłam cudowny ogródek zaraz przy muzeum. To dość nowy dodatek do paryskich parków bo istnieje dopiero od 2000 roku. Próbowałam wygodnie rozłożyć się na skwerku w tym parku, ale to okazało się niemożliwe. Pogoda była cudowna i była to pora lunchu, więc prawie każdy skrawek na trawie był zajęty. Pozostał mi tylko kawałeczek niewygodnej ławeczki, ale dobre było i to, by na chwile przycupnąć i napisać kilka słów w kajeciku.
Zabierałam się właśnie do pożegnania uroczego zakątka, gdy tuż przede mną rozegrała się interesująca scena; para japońskich turystów zaczepiła starszego pana, wyglądającego na paryżanina z krwi i kości i zapytała o to jak dojść do Sorbony. Starszy pan nie był zachwycony. Japończycy trzy razy musieli powtarzać czego szukają choć słowo Sorbona brzmiało w ich ustach czysto i wyraźnie. W końcu starszy pan chyba zrozumiał i jednym tylko paluchem wskazał drogę mówiąc „La-bas” (co znaczy tam). Zerknęłam na mapę: budynek Sorbony zaznaczony był w niej w zupełnie przeciwnym kierunku.
juz dopisalam do swojej listy miejsc do zwiedzenia – mimo ze nie pajam czułością do kościołów, Twój opis bardzo mnie zachęcił do zahaczenia o świątynie
PolubieniePolubienie